Siedzę na otulonej lodem ławce w pobliskim parku, obok jednej z najpopularniejszych ulic Londynu.
Płatki śniegu spadają na moje ciemne włosy, a wiatr przedostaje się przez dziurki ubrania, otulając chłodem moje ciało. Siedzę i spoglądam na szczęśliwą parę przed sobą.
Kiedyś to ja, byłam taka szczęśliwa.
W rękach trzymam zwinięty list, który 3 lata temu znalazłam na szpitalnym łożu matki. Jak potoczyła się jej historia ?
Zmarła dokładnie rok temu. Dzisiaj jest rocznica jej śmierci.
Zmierzam na otulony grubą warstwą śniegu, cmentarz. Odnajduję jej grób i siadam na małej ławeczce, znajdującej się na przeciwko. Po moim policzku spływa łza, ale pod wpływem zimna, zatrzymuje się w połowie. Przecieram ją wilgotną rękawiczką i znów spoglądam na nagrobek.
- Niedawno skończyłam 20 lat - szepczę - Wiesz co zrobiłam w swoje urodziny ? Poszłam do baru i kupiłam kawę - zaśmiałam się.
- Brakuje mi ciebie - znów wyszeptałam - Nie mam obok siebie już nikogo. Emily wraz z Ryanem wyjechali na drugi kontynent a Justin... - urwałam - Nie wiem czy do ciebie nie dołączyć.
Uniosłam wzrok, ponieważ spostrzegłam nieopodal wysokiego mężczyznę. Przyglądał mi się. Miał na sobie czarny kaptur i czapkę, a włosy opadały mu na twarz. Nie znałam go.
Wstałam z ławeczki i opuściłam ponury cmentarz.
***
- Co podać ? - spytała kelnerka, gdy zajęłam miejsce pod oknem w pobliskim barze.
- Poproszę gorącą czekoladę - zaproponowałam
Gdy kobieta odeszła, ponownie wyjęłam z kieszeni płaszcza zwiniętą kartkę papieru. Niektóre słowa były już rozmazane, ale jednak wciąż widoczne. Od 3 lat, dzień w dzień nosiłam go ze sobą. Czułam się bardzo przywiązana do tego listu.
- Można ? - zapytał ktoś, stojący nade mną.
To był ten sam mężczyzna, przyglądający mi się na cmentarzu.
Przytaknęłam głową.
- Na czyim grobie byłaś ? - wypalił nagle
Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Na grobie swojej matki - wydukałam
Po chwili kelnerka przyniosła dla mnie gorący napój.
- Kim jesteś ? - pytam, biorąc łyk czekolady.
Mężczyzna się zaśmiał. Nie mogłam stwierdzić ile ma lat, ponieważ wciąż nie widziałam dokładnie jego twarzy.
- To zabawne - zaczął - Spotykasz w swoim życiu pewną osobę, przeżywasz z nią coś niesamowitego a potem zapominasz o niej jakbyś tak na prawdę nigdy jej nie poznał.
- Czuję, że czyta Pan mi w myślach - śmieje się
- Mam dopiero 21 lat a czuję się, jakbym przeżył co najmniej pół wieku - mówi, a kąciki jego ust uniosły się ku górze.
Był bardzo młody.
- Ja mam 20 i czuję się zupełnie tak samo. Może życie straciło sens parę lat temu i do tej pory go nie znalazłam - szepczę
Przez moment oboje tkwiliśmy w ciszy.
- Co trzymasz w ręku ? - pyta
- To kawałek kartki papieru, dla którego jeszcze codziennie się budzę, by móc ponownie przeczytać jego treść - mówię
- Mogę spojrzeć ?
Chwilę wpatrywałam się w list i głęboko się zastanawiałam czy podać go chłopakowi. To tak, jakbym na parę minut wyrwała sobie serce i dała je komuś potrzymać.
Ostatecznie, zwinęłam kartkę i położyłam po drugiej stronie stolika.
Chłopak rozwinął papier i długo się w niego wpatrywał. Co chwilę uśmiechał się pod nosem.
Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc jego zachowania.
- Ale miałem okropne pismo - skomentował, oddając mi list.
Poczułam, jak moje serce rozpada się na milion kawałeczków. Otwarłam szeroko usta oraz oczy.
- S..słucham ? - wydukałam
- Musiałem sprzedać wszystko, czego się w życiu dorobiłem, żeby pomóc tej kobiecie - kontynuował, nie zwracając na mnie uwagi.
Mój oddech stał się płytki i nierównomierny.
- Spójrz na mnie - poprosiłam przez zaciśnięte zęby. Z całej siły próbowałam powstrzymać się od płaczu.
Chłopak powoli ściągnął czarny, długi kaptur a po chwili czapkę. Wciąż miał wzrok wbity w podłogę. Jego włosy miały odcień jasnego blondu, a grzywka opadała mu na twarz. Przeczesał je dłonią, tym samym podnosząc głowę i spoglądając głęboko w moje oczy.
- Cześć Rosie - przywitał mnie, uśmiechając się.
Tym razem się nie powstrzymałam. Łzy leciały z moich oczu niczym wodospad.
- Justin - wyszeptałam
Znów wpatrywaliśmy się w siebie.
Powoli podniosłam się z miejsca. Chłopak zrobił to samo. Obeszłam stolik dookoła i wyszłam na zewnątrz.
Po dwóch minutach drzwi ponownie się otworzyły, a za moimi plecami stanął Justin.
Odwróciłam się i rzuciłam mu się w ramiona, dając upust emocjom.
- Dlaczego mnie zostawiłeś ?! - krzyczałam, jednocześnie bardziej się w Niego wtulając
- Musiałem, przepraszam - powiedział, gładząc moje włosy.
- Przyjechałeś zrobić mi nadzieję, a potem znów wyjechać ?
Z nieba ponownie zaczęły spadać płatki śniegu, a z baru wydobywała się świąteczna melodia.
Justin nie reagował na moje pytanie. Dopiero kiedy, zwolnił uścisk i spojrzał w moje oczy, uśmiechnął się niczym dziecko i odpowiedział :
- Przyjechałem, by zostać z Tobą na zawsze.