Nigdy nie byłam na lotnisku. Nigdy nie potrafiłam sobie wyobrazić jakie to uczucie wznieść się tak wysoko. Nigdy nie straciłam poczucia czasu i nigdy nie spóźniłam się na samolot. Teraz w małym stopniu, ale na prawdę bardzo małym, mogę doświadczyć chociaż część tego uczucia, w którym lada moment mogę znaleźć się na drugim końcu świata. Niestety, to tylko przenośnia, ponieważ jest to tylko jedno państwo dalej. Sugerowałam mamie, że może popłynąć promem, ale ona panicznie boi się wody, a raczej tego, że się w niej utopi.
- Wszystko wzięłaś ? - pyta, wyrywając mnie z rozmyślań
- Taak... - przedłużam, wciąż unikając jej wzroku
- Na pewno ? - dopytuje. Tym razem przenoszę oczy w jej stronę.
- Przestań się już tak denerwować, mamo - uspokajam ją - To tylko jakieś półtorej godziny lotu, nawet mniej - oznajmiam
- Nie o to chodzi, po prostu martwię się o Ciebie - kładzie mi rękę na ramieniu - Jak ty sobie tu sama poradzisz ? - pyta z troską
- Nie jestem sama - zaprzeczam - I nie przejmuj się, dam sobie radę
- Pamiętaj - mówi ostrzegawczym tonem - Masz się nigdzie nie szlajać, nie pić, nie ćpać i dobrze się zachowywać - instruuje mnie
- Mamo, przestań - mówię z wyrzutem - Nie jestem już małą dziewczynką
- W moich oczach zawsze nią będziesz - mówi i mocno mnie przytula. Odwzajemniam uścisk.
Po lotnisku rozchodzi się kobiecy głos informujący o odlocie samolotu, kursującego do Irlandii. Czule żegnam się z mamą, tkwimy w mocnym uścisku i żadna z nas nie jest gotowa ustąpić. Czuję jak po policzku spływa mi mała łza. Przywiązałam się do matki, pomimo jej błędów z przeszłości. Ostatnio bardzo mi pomagała i jestem jej za to bardzo wdzięczna. Mam nadzieję, że doleci i wróci cała i zdrowa.
- Już czas - oznajmia i puszcza mnie. Na to ja tylko przytakuję głową. Widzę jak wchodzi do małego korytarza, a parę minut później dostrzegam ją wsiadającą do samolotu. Macha mi przez małe okienko a ja uśmiecham się przez łzy. Będzie mi jej brakowało przez te dwa miesiące. Maszyna startuje i coraz szybciej wbija się w powietrze. Na prawdę zostawiła to wszystko - myślę.
Po chwili dostaję sms'a i natychmiast odczytuję wiadomość. To Emily.
Czekam przed wejściem
Wzdycham i chowam telefon do kieszeni. Zabieram swoją torbę z siedzenia i wychodzę przed główny budynek. Faktycznie, przed wejściem czeka na mnie Emily w swoim samochodzie. Bez słowa otwieram drzwiczki i siadam obok.
- Thomas z mojej klasy ma dzisiaj urodziny i organizuje małą domówkę. Może byłabyś chętna wyskoczyć ? - pyta z nutą nadziei w głosie, że się zgodzę.
- Fajnie - odpowiadam z sarkazmem - Ale niestety odmówię - dodaję obojętnie
- Justin też tam będzie - mówi z rozbawieniem. Odwracam się w jej stronę i mrożę ją swoim spojrzeniem. To zaszło za daleko...
- Kpisz sobie ze mnie ? - pytam marszcząc brwi
- Trochę - odpowiada, wciąż się uśmiechając
- Zachowujesz się w tym momencie dokładnie jak on - zauważam - Jesteście siebie warci
- Oh, przestań wciąż zaprzeczać - mówi machając ręką - Widzę co się święci
- A jak tam Ci się układa z Rayem ? - zmieniam temat
- Jest w porządku, ale Twój chłopak wciąż patrzy na nas z grymasem - mówi, znów wybuchając śmiechem
- Grrr... !! - warczę - Jesteś niemożliwa - dodaje, śmiejąc się.
- Dobra, dobra - uspokaja się i przy okazji mnie - Wykorzystując chwilę, że chcesz ze mną rozmawiać, to mam Ci do zadania parę pytań - mówi, a ja tylko przewracam oczami
- Po pierwsze czemu spędzasz u Justina coraz więcej czasu po szkole, i o co chodzi z całą tą piosenką ? - pyta, marszcząc brwi, ponieważ nie jest do końca o wszystkim poinformowana.
- Ugh... obiecałam, że nic nikomu nie powiem - mówię z ciszonym głosem
- No proszę Cię, mi nie powiesz ? - pyta, biorąc w dłoń mój podbródek bym mogła spojrzeć jej w oczy
- Sama nie wiem... - wciąż nie jestem przekonana
- No śmiało, nikomu nie wygadam - urywa - obiecuję - przykłada dłoń do piersi
Opowiadam jej całą historię, począwszy od wizyty Justina u mnie w domu, po przez wydanie się tajemnicy anonimowego przyjaciela a skończywszy na zaproponowaniu mi przez niego dwu miesięcznego pobytu u niego w domu. Emily przez całe moje opowiadanie, patrzy na mnie z szeroko otwartą buzią, zupełnie jakby ktoś opowiadał jej coś nie realnego. Kiedy kończę, oczekuje od niej jakiejkolwiek odpowiedzi, ale ona nadal tępo wpatruje się we mnie.
- To nie możliwe - mówi, po dłuższej ciszy - Przez cały ten czas... to z nim pisałaś ? - nie dowierza
- Na to wychodzi - mówię, ciężko wzdychając
- Wie, że to ty ? - pyta po chwili
- Nie, no coś ty - prycham
- Masz zamiar mu powiedzieć ? - dopytuje
- Nie teraz
- A kiedy ? Skoro ciągle ze sobą piszecie, nie wiadomo, czy nie zajdzie to za daleko, czy się nie wciągnie, nie myślałaś nigdy o tym, że mógłby zacząć Cię szukać ?
- To nie możliwe - prycham - Myśli, że mieszkam na pięknym Manhattanie, chociaż... - zatrzymuję się na chwilę - Zaplątałam się już w tyle kłamstw, że już nawet nie pamiętam jakie miejsce zamieszkania mu podałam - mówię, czując, jak policzki zalewają się rumieńcem. Wiecie co to jest ? Wstyd.
- Dlaczego nie chcesz mu powiedzieć ? - Emi nie daje za wygraną
- Ponieważ... - zastanawiam się - Ponieważ, poznałam go bardzo dobrze i mamy ze sobą tyle wspólnego, ale też dużo nas dzieli. Wciąż się poznajemy i to jest takie... niesamowite - nie mogę znaleźć odpowiednich słów - Nie wiemy, kto jest po drugiej stronie
- Ale ty wiesz kto jest po drugiej stronie ! - wybucha
- Po prostu zapomnijmy o tym - wypalam
- Nie. Po prostu ty, boisz się, że cię od siebie odtrąci. Mam racje? - pyta, unosząc brew
- Tak, masz ! Jesteś już zadowolona ? - pytam wściekła
- Tak w pięćdziesięciu procentach - mówi z uśmiechem
- Wiesz co mnie jeszcze zaskoczyło ?
- Raczej nie chcę wiedzieć - odpowiadam, obojętnym głosem
- Ten cały koncert - oznajmia ze spokojem, po czym wybucha nie opanowanym śmiechem
- Co Cię tak bawi ?
- Bo nie jestem w stanie wyobrazić sobie " słodkiego " - specjlanie akcentuje to słowo - Justina na scenie, śpiewającego piosenkę dla małej dziewczynki - mówi przez śmiech
Przewracam oczami i zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, że jej o tym powiedziałam. Chyba popełniłam błąd...
- Wow - słyszę westchnięcie za sobą - Ale się odstawiłaś - mówi Emily wchodząc w głąb pokoju
- Ugh...dziękuję - odpowiadam nieco zawstydzona
- Gotowa ? - pyta zbierając się do wyjścia
- Nie - mruczę pod nosem
- Hmm... ?
- Tak, tak - oznajmiam nieco głośniejszym tonem
Muszę przyznać, że Tommy ma świetny dom. Z zewnątrz prezentuje się rewelacyjnie, a z wewnątrz słychać już głośną muzykę i tłum świetnie bawiących się dzieciaków. Wchodzimy do środka, w pomieszczeniu rozbrzmiewa piosenka Martina Garrixa ' Animals ' . Emi pierwsze co, to idzie przywitać się ze swoim chłopakiem a ja czuję się jak piąte koło u wozu. Mimo to uśmiecham się, bo przyjemnie jest na to popatrzeć.
- Cześć - słyszę za plecami rozbawiony głos
- Hej - witam się
- Jestem Thomas, a ty to pewnie Rosie...zgadza się ?
- Tak - przytakuję - Skąd wiesz ? - pytam, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy
- Sporo się o Tobie nasłuchałem - oznajmia
- Mam nadzieję, że samych dobrych rzeczy - mówię, zmuszając się do uśmiechu
- Pół na pół - odpowiada z nieco mniejszym rozbawieniem. Mi także gaśnie uśmiech z twarzy. Jestem aż taka zła ?
- Ale nie przejmuj się, większość ma cię za świetną dziewczynę... ja też należę do tych osób - mówi - Zatańczysz ? - pyta
- Oj... ja nie tańczę - mówię zawstydzonym tonem - Nie potrafię - dodaję
- To pora się nauczyć - oznajmia, ciągnąc mnie za rękę, ale ja się opieram. Muszę wyglądać mega żenująco, ale na prawdę nie mam na to ochoty. Tom daje za wygraną i puszcza moją dłoń, znikając w tłumie. Robi mi się sucho w gardle, więc postanawiam się czegoś napić. Namierzam wzrokiem kuchnię i zmierzam w jej kierunku. Zauważyłam, że każdy robi tu to, na co ma ochotę więc bez niczyjej zgody, zupełnie jakbym była u siebie w domu, otwieram ogromną lodówkę i wybieram coś dla siebie. Niestety, przewagę ma tutaj alkohol lecz na dolnej półce dostrzegam małą puszkę coli. Wyjmuję ją i zamykam ostrożnie drzwi, dostając nagłego ataku serca, gdy słyszę zachrypnięty głos obok siebie.
- Jezus Maria - wzdrygam się, przykładając dłoń nad lewą piersią. Chłopak wydaje się być rozbawiony moją reakcją.
- Wybacz - mówi, wciąż się śmiejąc
Podchodzę do niego i opieram się o skrawek szafki kuchennej. Chwytam za końcówkę puszki i ciągnę w swoją stroną, ale zamiast się otworzyć, urywam kawałek metalu.
- Kurde - klnę pod nosem. Justin natychmiast patrzy w moim kierunku a następnie przenosi wzrok na puszkę i parska śmiechem.
- Nawet tego nie potrafisz zrobić ? - pyta z sarkazmem
Ignoruję to i wyciągam z szuflady nóż, robiąc nim mały otwór na słomkę.
- Rozmawiałaś z Thomasem ? - pyta, po dłuższej chwili
- Tak - odpowiadam
- I jak ?
- Jest o wiele fajniejszy od ciebie - oznajmiam z cwanym uśmieszkiem
- Wątpię - zauważa i staje na przeciwko, opierając dłonie w okół mnie na szafce
- Zrobiło się nie zręcznie - mówię, mimowolnie się uśmiechając
- Musisz wiedzieć, że często robię dwu znaczne rzeczy
- To znaczy ? - pytam, unosząc brew. Nie bardzo zrozumiałam co chciał przez to powiedzieć.
Nie dowiaduję się jednak, ponieważ do kuchni wchodzi Tommy, wyraźnie już wypity. Zanim, Emily razem z Ryanem i zrobił się mały tłum. Justin odsuwa się ode mnie i podchodzi do swojego przyjaciela a Emily do mnie. Jestem trochę zawiedziona, bo ten moment " sam na sam " nawet mi się podobał, ale nie daję tego po sobie poznać.
- Za dwa dni macie ten występ ? - pyta Emily popijając drinka z sokiem
- Ehmm... - wzdycham - Tak
- Rozmawiałam o tym z Rayem i naszą konwersację podsłuchała jedna dziewczyna - oświadcza nad wyraz spokojnie
- Co ?! - wybucham a wszystkie oczy automatycznie są skierowane na mnie - Co takiego ?! - patrzę się na nią z wściekłością w oczach, ale nie chcę drzeć się na nią przy wszystkich, dlatego chwytam ją mocno za rękę i wyprowadzam z pomieszczenia. Wychodzimy przed dom.
- Kto to usłyszał ? - pytam zdenerwowana
- Caroline West - odpowiada skruszonym głosem
- Co ?! Ta największa plotkara ?! - krzyczę, Emi tylko mi przytakuje
- Ja pierdole - klnę, przykładając dłoń do czoła. Rzadko używam tak mocnych wulgaryzmów, ale to wyjątkowa sytuacja.
- Emily, to miała być tajemnica - tłumaczę jej - Teraz już ze mną nie zaśpiewa, spławi mnie... zawiedzie się - wyrzucam.
- Pff - prycha - Od kiedy Ci tak na Nim zależy ? - pyta - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że te parę tygodni przegadane na chacie i wspólny tydzień mógłby coś między Wami zmienić. Nie jest Tobą w ogóle zainteresowany, nie widzisz tego ?
- Wiesz co ? Zajmij się swoim życiem, a od mojego się odpieprz - mówię unosząc dłonie do góry, w geście kapitulacji
- Rosie... Ty chyba... - próbuje coś powiedzieć
- Zanim się tu przeprowadziłam - zaczynam - Zanim mój ojciec zginął... było tak pięknie - opowiadam - Moje życie, nie było idealne, ale było piękne bo nie znałam Was. Znalazłam przyjaciółkę, poznałam... - urywam - Chcę po prostu mieć normalne, spokojne życie
- Ohh.. Rose - mówi troskliwym głosem - Będąc moją przyjaciółką i zadając się z Justinem nie doświadczysz normalnego życia - mówi podchodząc do mnie i mocno mnie przytulając - Jesteśmy bardzo bipolarni, raz się nienawidzimy a czasem rozmawiamy niczym dobrzy przyjaciele...
- Mam jakieś szanse ? - pytam z nadzieją, że zrozumie o co mi chodzi
- Bądź sobą, pokaż, że jesteś wspaniałą osobą, a przede wszystkim - robi pauzę i spogląda mi w oczy - nie wstydź się tego co posiadasz - mówi a ja przytakuję. Rozumiem przekaz jej słów.
- Zmywamy się - mówi Ryan kierując się w naszą stronę. Po chwili, za Jego plecami wyłania się także Justin.
- Dlaczego ? - pytam
- Tom się upił, reszta ludzi też... nic tu po nas - oznajmia
- Może pojedziemy do Ciebie ? - pyta go Emily
- Nie wiem czy zdołamy się pomieścić - mówi chichocząc
- Jakoś sobie poradzimy - przytakuje Justin patrząc w moją stronę z szerokim uśmiechem.
- Mogę spać na kanapie - mruczę pod nosem
- Daj spokój, przecież nie gryzę - mówi Justin cicho się śmiejąc
Sypialnia jest na prawdę piękna. Duża, w jasnych kolorach - to co uwielbiam. Justin stoi po drugiej stronie łóżka i zaczyna ściągać koszulkę a ja z wrażenia rozchylam usta. Wiedziałam, że ma dużo tatuaży, ale nie, że aż tyle. W dodatku idealnie wyrzeźbione ciało zaczyna intensywnie działać na moje hormony. To nie jest normalne...nie dale mnie. Chłopak jest wyraźnie rozbawiony moją miną.
- Ślinisz się, kochanie - mówi z cwanym uśmiechem
Posyłam mu mordercze spojrzenie i rzucam w niego poduszką.
- Nie ślinię się - odpowiadam chichocząc
Kładę się na skraju łóżka z dala od niego. Prawie spadam, ale chcę pozostać w swojej strefie komfortu. Nagle czuję jego ręce, obejmujące mnie w pasie.
- Co ty robisz ? - pytam zdziwiona
- Ratuję twój tyłek przed upadkiem - mówi, przysuwając mnie do siebie
- W porządku - odpowiadam cichym głosem
Leżę, przylegając do jego rozgrzanego ciała, objęta w jego ramionach. I pomyśleć, że jakieś trzy miesiące temu był w stanie podrzeć mi ubranie, oblać mnie wodą z kałuży, podstawić mi nogę, gdy przechodziłam przez korytarz, dopisać mnie bez mojej zgody na listę konkursową to teraz, znam go prawdziwego, poznałam jego prawdziwe oblicze i wiem kim tak na prawdę jest. Justin nie jest tego świadomy, ale jeśli nadejdzie ten odpowiedni moment, zbiorę w sobie odwagę i również pokażę prawdziwą siebie.
- Dobranoc - szepczę uśmiechając się pod nosem.
Justin tylko przyciąga mnie bliżej siebie, a ja zamykam oczy i odpływam...
- Dlaczego nie chcesz mu powiedzieć ? - Emi nie daje za wygraną
- Ponieważ... - zastanawiam się - Ponieważ, poznałam go bardzo dobrze i mamy ze sobą tyle wspólnego, ale też dużo nas dzieli. Wciąż się poznajemy i to jest takie... niesamowite - nie mogę znaleźć odpowiednich słów - Nie wiemy, kto jest po drugiej stronie
- Ale ty wiesz kto jest po drugiej stronie ! - wybucha
- Po prostu zapomnijmy o tym - wypalam
- Nie. Po prostu ty, boisz się, że cię od siebie odtrąci. Mam racje? - pyta, unosząc brew
- Tak, masz ! Jesteś już zadowolona ? - pytam wściekła
- Tak w pięćdziesięciu procentach - mówi z uśmiechem
- Wiesz co mnie jeszcze zaskoczyło ?
- Raczej nie chcę wiedzieć - odpowiadam, obojętnym głosem
- Ten cały koncert - oznajmia ze spokojem, po czym wybucha nie opanowanym śmiechem
- Co Cię tak bawi ?
- Bo nie jestem w stanie wyobrazić sobie " słodkiego " - specjlanie akcentuje to słowo - Justina na scenie, śpiewającego piosenkę dla małej dziewczynki - mówi przez śmiech
Przewracam oczami i zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, że jej o tym powiedziałam. Chyba popełniłam błąd...
***
Myślę nad strojem na dzisiejszą imprezę urodzinową u Thomasa. Szczerze ? Nie mam pojęcia kto to jest, ale skoro powiedział, że wszyscy są zaproszeni to czemu by nie wpaść ? Nie chcę zbytnio cudować, dlatego decyduję się na klik a do tego szpilki na średnim obcasie w kolorze spódniczki. Rozpuszczam włosy i robię nieco odważniejszy makijaż niż zazwyczaj. Jak szaleć to szaleć. Na koniec się przeglądam i uśmiecham się pod nosem. W końcu widzę siebie w takim wydaniu o jakim zawsze marzyłam.- Wow - słyszę westchnięcie za sobą - Ale się odstawiłaś - mówi Emily wchodząc w głąb pokoju
- Ugh...dziękuję - odpowiadam nieco zawstydzona
- Gotowa ? - pyta zbierając się do wyjścia
- Nie - mruczę pod nosem
- Hmm... ?
- Tak, tak - oznajmiam nieco głośniejszym tonem
Muszę przyznać, że Tommy ma świetny dom. Z zewnątrz prezentuje się rewelacyjnie, a z wewnątrz słychać już głośną muzykę i tłum świetnie bawiących się dzieciaków. Wchodzimy do środka, w pomieszczeniu rozbrzmiewa piosenka Martina Garrixa ' Animals ' . Emi pierwsze co, to idzie przywitać się ze swoim chłopakiem a ja czuję się jak piąte koło u wozu. Mimo to uśmiecham się, bo przyjemnie jest na to popatrzeć.
- Cześć - słyszę za plecami rozbawiony głos
- Hej - witam się
- Jestem Thomas, a ty to pewnie Rosie...zgadza się ?
- Tak - przytakuję - Skąd wiesz ? - pytam, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy
- Sporo się o Tobie nasłuchałem - oznajmia
- Mam nadzieję, że samych dobrych rzeczy - mówię, zmuszając się do uśmiechu
- Pół na pół - odpowiada z nieco mniejszym rozbawieniem. Mi także gaśnie uśmiech z twarzy. Jestem aż taka zła ?
- Ale nie przejmuj się, większość ma cię za świetną dziewczynę... ja też należę do tych osób - mówi - Zatańczysz ? - pyta
- Oj... ja nie tańczę - mówię zawstydzonym tonem - Nie potrafię - dodaję
- To pora się nauczyć - oznajmia, ciągnąc mnie za rękę, ale ja się opieram. Muszę wyglądać mega żenująco, ale na prawdę nie mam na to ochoty. Tom daje za wygraną i puszcza moją dłoń, znikając w tłumie. Robi mi się sucho w gardle, więc postanawiam się czegoś napić. Namierzam wzrokiem kuchnię i zmierzam w jej kierunku. Zauważyłam, że każdy robi tu to, na co ma ochotę więc bez niczyjej zgody, zupełnie jakbym była u siebie w domu, otwieram ogromną lodówkę i wybieram coś dla siebie. Niestety, przewagę ma tutaj alkohol lecz na dolnej półce dostrzegam małą puszkę coli. Wyjmuję ją i zamykam ostrożnie drzwi, dostając nagłego ataku serca, gdy słyszę zachrypnięty głos obok siebie.
- Jezus Maria - wzdrygam się, przykładając dłoń nad lewą piersią. Chłopak wydaje się być rozbawiony moją reakcją.
- Wybacz - mówi, wciąż się śmiejąc
Podchodzę do niego i opieram się o skrawek szafki kuchennej. Chwytam za końcówkę puszki i ciągnę w swoją stroną, ale zamiast się otworzyć, urywam kawałek metalu.
- Kurde - klnę pod nosem. Justin natychmiast patrzy w moim kierunku a następnie przenosi wzrok na puszkę i parska śmiechem.
- Nawet tego nie potrafisz zrobić ? - pyta z sarkazmem
Ignoruję to i wyciągam z szuflady nóż, robiąc nim mały otwór na słomkę.
- Rozmawiałaś z Thomasem ? - pyta, po dłuższej chwili
- Tak - odpowiadam
- I jak ?
- Jest o wiele fajniejszy od ciebie - oznajmiam z cwanym uśmieszkiem
- Wątpię - zauważa i staje na przeciwko, opierając dłonie w okół mnie na szafce
- Zrobiło się nie zręcznie - mówię, mimowolnie się uśmiechając
- Musisz wiedzieć, że często robię dwu znaczne rzeczy
- To znaczy ? - pytam, unosząc brew. Nie bardzo zrozumiałam co chciał przez to powiedzieć.
Nie dowiaduję się jednak, ponieważ do kuchni wchodzi Tommy, wyraźnie już wypity. Zanim, Emily razem z Ryanem i zrobił się mały tłum. Justin odsuwa się ode mnie i podchodzi do swojego przyjaciela a Emily do mnie. Jestem trochę zawiedziona, bo ten moment " sam na sam " nawet mi się podobał, ale nie daję tego po sobie poznać.
- Za dwa dni macie ten występ ? - pyta Emily popijając drinka z sokiem
- Ehmm... - wzdycham - Tak
- Rozmawiałam o tym z Rayem i naszą konwersację podsłuchała jedna dziewczyna - oświadcza nad wyraz spokojnie
- Co ?! - wybucham a wszystkie oczy automatycznie są skierowane na mnie - Co takiego ?! - patrzę się na nią z wściekłością w oczach, ale nie chcę drzeć się na nią przy wszystkich, dlatego chwytam ją mocno za rękę i wyprowadzam z pomieszczenia. Wychodzimy przed dom.
- Kto to usłyszał ? - pytam zdenerwowana
- Caroline West - odpowiada skruszonym głosem
- Co ?! Ta największa plotkara ?! - krzyczę, Emi tylko mi przytakuje
- Ja pierdole - klnę, przykładając dłoń do czoła. Rzadko używam tak mocnych wulgaryzmów, ale to wyjątkowa sytuacja.
- Emily, to miała być tajemnica - tłumaczę jej - Teraz już ze mną nie zaśpiewa, spławi mnie... zawiedzie się - wyrzucam.
- Pff - prycha - Od kiedy Ci tak na Nim zależy ? - pyta - Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że te parę tygodni przegadane na chacie i wspólny tydzień mógłby coś między Wami zmienić. Nie jest Tobą w ogóle zainteresowany, nie widzisz tego ?
- Wiesz co ? Zajmij się swoim życiem, a od mojego się odpieprz - mówię unosząc dłonie do góry, w geście kapitulacji
- Rosie... Ty chyba... - próbuje coś powiedzieć
- Zanim się tu przeprowadziłam - zaczynam - Zanim mój ojciec zginął... było tak pięknie - opowiadam - Moje życie, nie było idealne, ale było piękne bo nie znałam Was. Znalazłam przyjaciółkę, poznałam... - urywam - Chcę po prostu mieć normalne, spokojne życie
- Ohh.. Rose - mówi troskliwym głosem - Będąc moją przyjaciółką i zadając się z Justinem nie doświadczysz normalnego życia - mówi podchodząc do mnie i mocno mnie przytulając - Jesteśmy bardzo bipolarni, raz się nienawidzimy a czasem rozmawiamy niczym dobrzy przyjaciele...
- Mam jakieś szanse ? - pytam z nadzieją, że zrozumie o co mi chodzi
- Bądź sobą, pokaż, że jesteś wspaniałą osobą, a przede wszystkim - robi pauzę i spogląda mi w oczy - nie wstydź się tego co posiadasz - mówi a ja przytakuję. Rozumiem przekaz jej słów.
- Zmywamy się - mówi Ryan kierując się w naszą stronę. Po chwili, za Jego plecami wyłania się także Justin.
- Dlaczego ? - pytam
- Tom się upił, reszta ludzi też... nic tu po nas - oznajmia
- Może pojedziemy do Ciebie ? - pyta go Emily
- Nie wiem czy zdołamy się pomieścić - mówi chichocząc
- Jakoś sobie poradzimy - przytakuje Justin patrząc w moją stronę z szerokim uśmiechem.
***
- Ja i Emily przenocujemy u mnie w pokoju, wy dostaniecie sypialnie starszych - mówi Ray- Mogę spać na kanapie - mruczę pod nosem
- Daj spokój, przecież nie gryzę - mówi Justin cicho się śmiejąc
Sypialnia jest na prawdę piękna. Duża, w jasnych kolorach - to co uwielbiam. Justin stoi po drugiej stronie łóżka i zaczyna ściągać koszulkę a ja z wrażenia rozchylam usta. Wiedziałam, że ma dużo tatuaży, ale nie, że aż tyle. W dodatku idealnie wyrzeźbione ciało zaczyna intensywnie działać na moje hormony. To nie jest normalne...nie dale mnie. Chłopak jest wyraźnie rozbawiony moją miną.
- Ślinisz się, kochanie - mówi z cwanym uśmiechem
Posyłam mu mordercze spojrzenie i rzucam w niego poduszką.
- Nie ślinię się - odpowiadam chichocząc
Kładę się na skraju łóżka z dala od niego. Prawie spadam, ale chcę pozostać w swojej strefie komfortu. Nagle czuję jego ręce, obejmujące mnie w pasie.
- Co ty robisz ? - pytam zdziwiona
- Ratuję twój tyłek przed upadkiem - mówi, przysuwając mnie do siebie
- W porządku - odpowiadam cichym głosem
Leżę, przylegając do jego rozgrzanego ciała, objęta w jego ramionach. I pomyśleć, że jakieś trzy miesiące temu był w stanie podrzeć mi ubranie, oblać mnie wodą z kałuży, podstawić mi nogę, gdy przechodziłam przez korytarz, dopisać mnie bez mojej zgody na listę konkursową to teraz, znam go prawdziwego, poznałam jego prawdziwe oblicze i wiem kim tak na prawdę jest. Justin nie jest tego świadomy, ale jeśli nadejdzie ten odpowiedni moment, zbiorę w sobie odwagę i również pokażę prawdziwą siebie.
- Dobranoc - szepczę uśmiechając się pod nosem.
Justin tylko przyciąga mnie bliżej siebie, a ja zamykam oczy i odpływam...
No więc... tak przedstawia się rozdział 12 :D
Pod ostatnim postem, nie daliście rady dobić 20 komentarzy.
No, ale to nic. Może Wam się po prostu nie spodobało.
Także... do następnego rozdziału :D :3
Zachęcam do komentowania, bo nie wiem czy ktoś
jeszcze w ogóle to czyta.
15 komentarzy - kolejny rozdział ( opcjonalnie )
Super
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńWow *__* rozdział na prawdę cudowny <3 i oni na końcu tacy słodcy <3!! Do następnego :*
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńJustin jest kooochany! Jebac to ze zachowuje się jak dupek XD
OdpowiedzUsuńBuzi
Jaki Justin jest kochany ja cie ❤️ Czekam na następny
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest takie... Tajemnicze. Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej i czekam na next ;) Weny życzę :D
OdpowiedzUsuńmonster-jbff.blogspot.com
Czy pisałam ci już, jak bardzo kocham twoje opowiadanie? Tak? To napiszę jeszcze raz :D KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE <3
OdpowiedzUsuńWeny, i do następnego super rozdziału ;)
Jezuu... jesteście prze kochani <33
OdpowiedzUsuńWszystkim bardzo dziękuję, za miłe komentarze.
W planach mam zamiar założenie kolejnego FF ponownie z Arianą i Justinem.
Mam nadzieję, że również będziecie wpadać :**
Pozdrawiam Was dziubeczki <3
Świetny ����
OdpowiedzUsuńjaejku jejku kocham ! chciałabym żeby Justin wiedział z kim tak naprawde pisze :3 czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńZeje!!!
OdpowiedzUsuńuwielbiam !!
OdpowiedzUsuńCudowne
OdpowiedzUsuńBAJECZNE ❤
OdpowiedzUsuńKOCHAM !
OdpowiedzUsuńCudowne
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na nexta
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie! ��❤
OdpowiedzUsuńTo ff życiem!
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńJest już ponad 15 komentarzy a rozdziału brak
OdpowiedzUsuńNie spodobało!? Co za bzdury!! Te opowiadanie jest boskie<3 Zakochałam się w nim już od samego początku. Wszystkie rozdziały są boskie <3 Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńNo bez jaj 24 kom a rozdziału brak.
OdpowiedzUsuńDajcie jej trochę czasu. Ona też jak każdy człowiek ma co robić. Gdyby miała czas to by wstawiła. Ona też ma naukę i obowiązki. Trochę cierpliwości i zrozumienia. Pozdrawiam :)
Usuńpiękny
OdpowiedzUsuńAch końcówka najlepsza ;D
OdpowiedzUsuń