niedziela, 20 września 2015

Rozdział 14

Budzę się bardzo zmęczona. Dziwne, prawda ? Otóż ostatnie dni przyniosły mi wiele nie zapomnianych wrażeń. Sama do tej pory dziwię się, że nie obudziłam się na ulicy tylko wciąż jestem w tym domu. Justin nadal śpi a ja sprawdzam godzinę w telefonie , który, jak się okazało był zakupiony tylko pod pretekstem. Wybija godzina za pięć ósma. Przecież zaraz zaczną się lekcje, a nie było tego w planie, że mam wagarować. 
- Ey...Justin - tyrpię go za ramię, ale nie reaguję - Justin... - ponawiam czynność
- Hmm... ? - mruczy jakby przez sen 
- Spóźnimy się do szkoły - oznajmiam 
- Mhm... - przytakuje wciąż obrócony do mnie plecami 
- Mów do mnie normalnie ! - denerwuję się i rzucam w niego poduszką
Justin powoli obraca się na drugi bok i spogląda na mnie z nadzieją, że dam mu spokój.
- Co ty ode mnie chcesz ? - pyta z kpiącym uśmiechem
- Chcę, żebyśmy poszli do szkoły. Nie zamierzam wagarować - odpowiadam ze spokojem
- Daj spokój - mówi machając ręką
- Jak chcesz - oznajmiam, podnosząc się z łóżka.
Wychodzę z pokoju i kieruję się w stronę kuchni. Po chwili słyszę, że Justin także idzie za mną.


***
- Wszyscy się na mnie gapią - mówię zażenowana, gdy wysiadam z samochodu chłopaka 
- Bo jesteś piękną - odpowiada, a na jego twarz wkrada się szeroki uśmiech 
- Przestań - mruczę pod nosem a moje poliki robią się czerwone 
- Nie przejmuj się - pociesza mnie - Jesteś z najfajniejszym, najprzystojniejszym chłopakiem w tej szkole - oznajmia, obejmując mnie ramieniem 
- Jestem ? - pytam unosząc brew ze zdziwienia 
- Ugh...to znaczy - tłumaczy się, ale ktoś mu przerywa 
- No, no no, - mówi dziewczyna rozkładając ręce na znak, że zaraz zechce mnie przytulić - Chodzą plotki, że wygrywacie na najgorętszą parę roku - mówi z kpiną 
- Już nie długo, nie będą to plotki - oznajmia Justin posyłając jej przyjazne spojrzenie 
- Musimy pogadać - ciągnę go za rękę, zupełnie ignorując obecność Emily przy nas. 
- Co ty pieprzysz ? - pytam podenerwowana, gdy znajdujemy się za szkołą - Znowu się ze mnie nabijasz czy tym razem to jest na poważnie ? 
- Szczerze ? - pyta 
- Nie, okłam mnie - rzucam z sarkazmem
- Chciałbym, żeby to było na poważnie - mówi po chwili, a ja nie mogę uwierzyć w szczerość jego słów. 
- Pff... - prycham 
- Na prawdę - próbuje mnie przekonać
- Ja...nie wierzę w takie rzeczy - mówię łamiącym głosem - Nie wierzę, że zmieniłeś zdanie co do mojej osoby, nie wierzę, że sam się zmieniłeś - wymieniam 
- Sam w to nie wierzę - odpowiada chichocząc - Ale widzę jak na ciebie działam, widzę jak na mnie patrzysz i widziałem to także wtedy w sobotę - opowiada 
- Nie przekonało mnie to - prycham z obojętną miną 
Po chwili Justin przysuwa się do mnie bliżej i dosłownie wpija swoje usta w moje. Przez chwilę, nie wiem jak mam zareagować, ale w końcu rozluźniam się i daję ponieść się tej pięknej chwili. 
- O mój Boże ! - słyszmy piskliwy głos nie opodal nas 
- Caroline ! - krzyczę, zauważając dziewczynę 
- Cholera


***
- Co teraz ? - szeptem pytam, gdy Rickards jest zajęta tłumaczeniem o liczebnikach porządkowych 
- Nie mam pojęcia - wzdycha chłopak unikając kontaktu wzrokowego ze mną 
- Nie chcę, żeby po szkole krążyło coś, co nie jest prawdą - mówię 
- Czyli nie... - mruczy pod nosem spuszczając głowę w dół 
- Co nie ? - pytam 
- Myślałem przez pewien czas, że ci się podobam, potem ten koncert i ta akcja nad klifem - wymienia - Pomyliłem się, przepraszam...
- No cóż...- zaczynam delikatnie się uśmiechając - Pytaniem jest bardziej, czy ja ci się podobam...
- Będzie tam spokój ?! - krzyczy nauczycielka, ale my tylko wybuchamy śmiechem, gdy widzimy jej wyraz twarzy. 
Zostajemy wyproszeni z sali i oboje dostajemy po naganie. 
- U mnie to norma - śmieje się Justin 
Wychodzimy przed szkołę i kierujemy się na główny plac. Mijając go, wspinamy się na trybuny stadionu, znajdującego się nieopodal szkoły. 
- Handlujesz jeszcze prochami ? - pytam, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy 
- Z czegoś trzeba żyć - odpowiada chichocząc - Opowiedz mi coś o sobie - wypala 
- Emm...nie chcę cię zanudzać - mówię i oboje zaczynamy się śmiać - Nie dawno przeprowadziłam się do Londynu, zaczęłam naukę tutaj, zamieszkałam na Southwark - opowiadam 
- A coś bardziej o sobie ? 
- Na przykład ? 
- Na przykład, jak wyglądał Twój pierwszy pocałunek - mówi z uśmiechem 
- Nie przeginaj - ostrzegam, ale on nic sobie z tego nie robi 
- Albo jakie masz pasje - wymienia dalej 
- Jeżeli chodzi o mój pierwszy pocałunek, to z tego co pamiętam był on w pierwszej klasie - mówię, przypominając sobie tamten moment 
- Żartujesz - oznajmia Justin nie dowierzając 
- Nie, nie żartuję. Pamiętam, że to było w szkolnej toalecie - krzywię się na wspomnienie tego - A co do pasji, to kocham śpiewać, ale nie rozpowszechniam się z tym 
- Podobnie jak ja - zauważa 
- Opowiedz mi coś o Olivii - proszę go 
- O Olivii ? - pyta zdziwiony 
- Mhm...- przytakuję 
- Na początku, nasza relacja była zupełnie taka sama jak moja i Twoja na początku naszej znajomości. 
- Czyli żadna - prycham robiąc z ust wąską linię 
- Niezupełnie... Potem sytuacja między nami stopniowo się zmieniała, było coraz lepiej, aż doszliśmy do takiego etapu, że nie mogliśmy bez siebie żyć - wspomina, uśmiechając się przy tym - Czasami...mi ją przypominasz - mówi, odwracając się do mnie
- To miłe - odpowiadam 
- Wiesz co myślę ? - pyta
- Hmm... ?
- Powinnaś zrobić sobie wakacje - proponuje rozbawiony
- Wymyśliłeś - zauważam z sarkazmem
- Moglibyśmy urządzić sobie bogaty wypoczynek
- Moglibyśmy ? - unoszę brew 
- Znaczy...no.. - wykręca się - Zależy mi na Tobie - wypala nagle
- Pewna część mnie bardzo cię pożąda - mówię a Justin szeroko się szczerzy na te słowa - Ale inna, odradza mi tego
- To posłuchaj tej pierwszej - mówi chichocząc
- Gdyby to było takie proste - wzdycham
Po chwili dołącza do nas Emily z Ryanem.
- Dlaczego jak zawsze próbuję się wewnętrznie przełamać, ktoś musi mi przerwać ? - wkurza się Justin, ale zachowuje dobry humor 
- Wszędzie was szukaliśmy - oznajmia dziewczyna
- Cała szkoła już huczy o waszym pocałunku za szkołą...nie ładnie - śmieje się Ray
- Co tu robicie ?
- Planujemy wakacje - rzucam z sarkazmem
- Przecież jeszcze parę miesięcy i będą - zauważa Emi
- Ale my chcemy wcześniej - odpowiada Jus
- Co powiecie na Arizonę ? - proponuje Ryan a my z zaskoczeniem spoglądamy w jego stronę
- I co tam będziesz robił ? W piasku grzebał ? - spytała go z sarkazmem Emily - Ja bym była za wyspami Karaibskimi - proponuje 
- Byłbym za - opowiada Justin - Woda, słońce...idealny klimat, co ty na to ? - pyta, zwracając się do mnie
- Ale...- waham się - Ale mnie na to nie stać - przyznaje z żalem 
Po chwili cała trójka wybucha śmiechem a ja czuję się niezręcznie. 
- Zafundujemy Ci - mówi chłopak 
- Justin... to nie w porządku - mówię - Nie wchodzę w to 
- Dziewczyno... - sapie Emily siadając koło mnie - Nie myśl o pieniądzach, my się tym zajmiemy. Ty się masz po prostu dobrze bawić. 
- No...okey - dukam 
- Świetnie ! - krzyczy Emily klaskając w dłonie - Na jutro załatwię bilety. 
Już jutro ?! - odzywa się głos w mojej głowie. Na co ja się godzę...

 ***
- Ja tam się cieszę - wypala Justin, gdy wracamy do domu - Dawno nigdzie nie wyjeżdżałem. 
- Ja nie wyjeżdżałam nigdy i żyję - mówię ze śmiechem w głosie. Justin również zaczyna się uśmiechać na moje słowa. 
- Teraz masz okazję. 
Kiedy przyjeżdżamy do domu Justina od razu kierujemy się na górę, by spakować wszystkie potrzebne rzeczy na wyjazd. 
- Powinnam zadzwonić do mamy - mówię, szukając telefonu. Chłopak tylko mi przytakuje. 
Wybieram numer i naciskam zieloną słuchawkę. Po trzech sygnałach, mama odbiera komórkę. 
- Haloo ? - pyta, przedłużając
- Cześć mamo - witam się 
- Witaj kochanie, co u ciebie słychać ? 
- Wiesz...jadę na wcześniejsze wakacje - oznajmiam 
- W połowie szkoły ? - pyta zdziwiona 
- To tylko jakieś półtorej tygodnia, nie więcej. A mamy teraz mało nauki, więc nie będzie dużo zaległości - uspokajam ją 
- No nie wiem...A dokąd ? 
- Na wyspy Karaibskie - odpowiadam 
- Ojej...obyś doleciała cała i zdrowa - mówi wzruszona - A z kim się wybierasz i kto za to wszystko zapłaci - pyta 
Waham się nad odpowiedzią, Justin wciąż kręci się po pokoju.  
- Z przyjaciółmi, a o pieniądze się nie martw - pocieszam ją
- Ten chłopak za to płaci ? - pyta dociekliwie 
- Mamo... - mruczę - Tak - dodaję 
- Nie podoba mi się to, ale chcę, żebyś była szczęśliwa i trochę odpoczęła - mówi - Ja muszę kończyć, zadzwoń jak będziesz miała chwilę czasu...kocham Cię 
- Ja ciebie też - odpowiadam wciskając czerwony przycisk 
Pakuję wszystkie ubrania do dużej, czarnej torby oraz wszystkie inne pierdoły typu szczoteczka do zębów. Powoli sprawdzam czy mam wszystko. Jestem trochę podenerwowana tym nagłym zwrotem akcji więc postanawiam wyjść na taras. Justin już tam siedzi. Tym razem bez wahania siadam obok niego opierając głowę o jego ramię. Lekko przyciąga mnie do siebie i obejmuje. 
- Boję się - wypalam 
- Ja też - odpowiada 
- Skąd wiesz o czym myślę ? - pytam 
- Zgaduję, że boisz się lecieć samolotem - oznajmia 
- Niee - odpowiadam parskając śmiechem 
- Oh - tylko tyle zdołał powiedzieć 
- A co ? Ty tak ? - pytam zaciekawiona 
- Mam lęk wysokości - żali się - Mega lęk wysokości - dodaje patrząc mi w oczy 
- Ty ? Ty się przecież niczego nie boisz - rzucam z sarkazmem. Chłopak tylko szeroko się uśmiecha. 
- Przez ciebie za często się śmieje - mówi 
- To chyba dobrze - odpowiadam, wtulając się w niego 

***
- Szybciej ! - krzyczy Ryan 
Biegniemy przez korytarze, przeciskając się między tłumem ludzi. Jeszcze nigdy w życiu nigdzie się tak nie spieszyłam. To dla mnie zupełnie coś nowego. Zresztą nie moja wina, że Emily pomyliła godziny odlotów. 
W ostatniej chwili dobiegamy do wąskiego korytarzyka. Dziewczyna podaje wszystkie potrzebne kobiecie informacje i przepuszcza nas w drzwiach. Zdążyliśmy w ostatniej chwili. 
Mam lekkie trudności z wejściem po wysokich schodach. Justin bierze mnie na ręce a ja oplatam dłonie w okół jego szyi. Po kilku minutach, wszyscy znajdujemy się wewnątrz samolotu. Cała nasza trójka zajmuje miejsce w tym samym rzędzie. Justin pod oknem, ja obok niego, koło mnie Emily a najbliżej przejścia Ryan. 
- Dziękuję za wybranie naszych linii lotniczych - zaczyna przyjaznym głosem stewardessa - Proszę o zapięcie pasów bezpieczeństwa. 
Mam ochotę wybuchnąć śmiechem gdy widzę jak Justin cały podenerwowany próbuje się zapiąć. Faktycznie jest przerażony. Ostatecznie pomagam mu to zrobić, a on spogląda na mnie z uśmiechem mówiąc ciche " dziękuję " .  
Zaczynamy wzbijać się w powietrze . Widzę jak Justin wstrzymuje powietrze i robi się coraz bledszy. To na prawdę nie wygląda dobrze. 
- Wszystko w porządku ? - pytam już lekko przerażona 
- Taak.. - mówi patrząc przez okno, ale natychmiast odwraca wzrok wbijając palce w siedzenie. 
- Na pewno ? - pyta Ryan widząc całą sytuację 
- Mhm... - przytakuje chłopak 
- Justin - mówię - Justin spójrz na mnie - biorę w dłonie jego podbródek i i każę i mu obrócić się do mnie - Nic się nie dzieje, jesteśmy z Tobą - dodaję mu otuchy 
- M...mówiłem - próbuje wydusić z siebie 
- Wiem - przytakuje - Nie patrz tam, patrz na mnie - mówię - Zobaczysz, nic się złego nie stanie, dolecimy tam zanim się obejrzysz. 
Chłopak nie jest przekonany co do moich słów. Wciąż się trzęsie. 
- Możesz już rozpiąć pasy - kładę rękę na metalowym kawałku, ale Justin chwyta mnie za nadgarstek 
- Nie, tak czuję się bezpieczniej - mówi stanowczym głosem.
Po pięcio godzinnym locie, wylądowaliśmy. Justin spał, wciąż przypięty, oparty o moje ramię. Lekko go tyrpnęłam a on od razu się zerwał. Powoli zaczęliśmy opuszczać samolot. 
- Która godzina ? - spytała Emily 
- Piąta nad ranem - oznajmia Ryan
- O dziewiątej, w hotelu jest śniadanie. Zdążymy dojechać i się rozgościć. 
Zapomniałam dodać, że lecieliśmy po nocy, ponieważ jak już wspominałam, Emily przegapiła wcześniejszy lot. 
Wsiedliśmy w taksówkę i ruszyliśmy w stronę hotelu. 
- Nie było tak źle, prawda ? - zapytałam z lekkim sarkazmem w głosie.
Justin posłał mi mordercze spojrzenie a ja przewróciłam oczami. 
- Jak dzielimy pokoje ? - pyta Ray, gdy weszliśmy do jednego z najlepszych apartamentowców z widokiem na morze. Prze piękny obraz. 
- Chce wam się spać ? - zapytał Justin popijając łyk wody
- W sumie nie bardzo, wyjdźmy na zewnątrz. 
Na ogromnym balkonie znajdował się basen, kanapy, stół z wiklinowymi krzesłami i wszystko co można było sobie wymarzyć. Usiedliśmy w kółku i podziwiliśmy przepiękny wschód słońca. 
- Jak byłem mały, właśnie w ten sposób wyobrażałem swoje przyszłe życie. Piękny dom, rodzina, przyjaciele... - wymieniał Ryan a wszyscy wsłuchaliśmy się w jego spokojny głos. 
Emily przysunęła się do niego i pocałowała go w policzek. Justin zobaczył to i odwrócił się w moją stronę. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie, ale z każdą sekundą nasze twarze powoli się do siebie zbliżały. Usłyszeliśmy jak Emi z Rayem zaczęli przeciągać " uuu ", my jednak dalej kontynuowaliśmy. Nasze usta połączyły się i zaczęły idealnie ze sobą współgrać. Mogłabym mieć już zawsze takie życie...
- Wznieśmy toast - zaproponował Ryan rozlewając po wysokich kieliszkach szampana, który jak się domyślam, znajdował się już w mieszaniu. 
- Za Rosie - dodał puszczając mi oczko, a ja idealnie zrozumiałam przekaz jego zachowania. 
Zrobiło mi się ciepło na sercu. Dźwięk obijającego szkła przypomniał mi, czym jest życie. Zrozumiałam, że póki mam okazję, powinnam korzystać z niego w stu procentach. Czuję, że to będzie niezapomniany tydzień. 





W tamtym rozdziale Ryan powiedział, że Rosie zjednoczyła ich na nowo. 
Tym razem, też to potwierdził, wznosząc toast za nią. 
Wydaje się, że wspólny odpoczynek na wyspach dobrze im zrobi
i poprawi ich relacje. 
Sytuacja jednak troszkę się zmienia. 
Dlaczego
Justin chciałby zaryzykować i związać się z Rosie, ale ona waha się. 
Czy uda mu się ją przekonać ? 
Tego możemy dowiedzieć się w kolejnym rozdziale
Mam nadzieję, że ten odcinek Wam się podobał, chodź za wiele
się nie działo :3 
Jeśli macie jakieś propozycje, odnoście kolejnego rozdziału, 
śmiało piszcie w komentarzach o czym chcielibyście przeczytać =D         

28 komentarzy:

  1. Jejku !! Mam nadzieję , że Rosie będzie chciała się związać z Justinem ... To na pewnobędzie romantyczny wyjazd dla Justina i Rosie fajnie by byli jakby mieli razem pokój tylko ta dwójka !! Hmmmm ... Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku to jest cudowne !! Już czekam na następny !! Weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochani :3 ciesze się że u nich wszytsko się układa :3 Czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. wow! to było wzruszające! uwielbiam gdy Justin i Rosie są tacy ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham <3 Mam nadzieję, że nic im nie zepsuje takich wakacji :)
    Weny kochana, i do następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Będą piękna parą ^^ Rozdział cudo<3 Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg kocham *__*
    Rozdział świetny!
    Do następnego i weny misia xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest świetny! Naprawdę bardzo mi się podoba :) Muszę zacząć czytać od początku! Naprawdę mi się podoba!
    Zapraszam również do mnie gdzie w końcu pojawił się rozdział i szablon!
    Mam nadzieję, że wpadniesz <3
    http://eye-candyff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. TO JEST ŚWIETNE!!!Czytam też twojego drugiego bloga i mega, mega, mega mi się podoba jak piszesz!Już nie mogę się doczekać kolejnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  10. UUUU ZAJEEEEEEE!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. To opowiadanie jest nhfjleksdh Pisz dalej!! Szybko :* a w wolnej chwili zapraszam do mnie ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy następny rozdział ???!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. http://nomorewastingtimee.blogspot.com/

    - życie kończy się w nieodpowiednim momencie.

    " Śmiertelny wypadek na obrzeżach Los Angeles. Kierowca czarnego Chevroleta Camaro stracił panowanie nad kierownicą, samochód wypadł z drogi, kilka razy doszło do dachowania, a następnie stanął w płomieniach. Sekundy decydowały o dalszym losie kierowcy, nie miał szans na przeżycie. Zbyt duża prędkość przyczyną tragicznego wydarzenia, nie wyklucza się też problemów technicznych pojazdu. Trwa śledztwo, dlatego policja nie chce udzielić szczegółowych informacji m.in. prędkość samochodu w czasie wypadku, tożsamość kierowcy, przyczyny [...]"

    OdpowiedzUsuń
  14. Jedno z moim ulubionych ff <3 weny życzę 😘😘

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski���� czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  16. Super, kocham to ff, obłędnie piszesz. Życzę weny :-*

    OdpowiedzUsuń
  17. cudowny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne ff! :D Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  19. omfg, kocham to opowiadanie
    proszę, dodaj szybko nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  20. http://better-left-unsaid-ag-jb.blogspot.com/?m=1 zapraszam na bloga mojej znajomej, która dopiero zaczyna :) mam nadzieję, że Ci się spodoba xx.

    OdpowiedzUsuń
  21. Już nie moge doczekać się kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  22. Jejku oni są życiem przysięgam

    OdpowiedzUsuń
  23. Oho zapowiada się ciekawie, jestem bardzo ciekawa co się wydarzy na tym ich wspólnym wypadzie *.*

    OdpowiedzUsuń