wtorek, 15 września 2015

Rozdział 13

- Pora wstawać śpioszku - słyszę cichy głos tuż przed swoją twarzą. Energicznie ruszam powiekami dla lepszego widzenia i spoglądam na rozpromienioną buzię Emily.
- Widzę, że wygodnie ci się spało - mówi z szerokim uśmiechem
- Owszem...nie zaprzeczę - oznajmiam podnosząc wargi ku górze. Odwracam się za siebie by spojrzeć czy Justin jeszcze znajduje się koło mnie. Niestety dostrzegam tylko zmielone prześcieradło i zrzuconą poduszkę.
- Wyszli - oświadcza Emi rozchylając zasłony pozwalając promieniom słońca dotrzeć do pokoju.
- Dokąd ? - pytam, przecierając oczy
- Po coś do jedzenia. Zjemy razem śniadanie a potem gdzieś wyskoczymy
- Razem ? - dziwię się - Ty i Justin przy jednym stole ? - pytam z kpiną
- To samo mogłabym powiedzieć o Tobie - odpowiada z cwanym uśmieszkiem a mi blednie mina - ma racje.
- Nie ma na co czekać, ubieraj się, przygotujemy wszystko przed ich powrotem - oznajmia wychodząc z sypialni
Powoli wstaję z łóżka i zakładam wczorajsze ubranie. Nie jestem z tego powodu zadowolona, wolałabym przebrać się w coś świeżego, ale niestety muszę się zadowolić tym co mam. Tej nocy od nie pamiętnych czasów, nie przyśnił mi się ten koszmar, związany ze szkołą i moimi " przyjaciółmi ".
- Jesteśmy ! - krzyk Ryana przywraca mnie do rzeczywistości. W trybie natychmiastowym zaczynam się ubierać i doprowadzam się do stanu jako takiego. Kiedy wchodzę do kuchni wszyscy już na mnie czekają. Zajmuję miejsce koło Justina i nie fortunnie próbuję zrobić sobie kanapkę. Siedzimy w ciszy, zupełnie jakby każdy sam z osobna siedział przy stole sam. Nie komfortowa sytuacja.
- Dziwnie się czuję - wypala nagle Justin poprawiając napiętą atmosferę między nami.
- Dlaczego ? - pyta go Emily biorąc do buzi kęs sałatki.
- Chyba pierwszy raz w życiu jem śniadanie w spokoju - urywa - wśród swoich - mówi chichocząc
- Czyż nie o takim życiu zawsze marzyłeś ? - pyta go Emily z sarkazmem
- Nie - odpowiada posyłając jej mordercze spojrzenie
- Szkoda...zdawało się, że mówiłeś coś innego - wzdycha dziewczyna
- Znowu zaczynasz ? - Justin jest już wyraźnie poirytowany zachowaniem dziewczyny
- Możecie przestać ?! - krzyczy Ryan - Cholera, od nie wiem ilu lat, dzisiaj znowu spędzamy razem początek dnia, a wy nawet w takiej chwili musicie pluć jadem ?!
- Nie denerwuj się - głaszcze go po ramieniu Emi - Pewnie Justin do tej kawy dosypał ci jakiś proszków, wiesz, to jego hobby...trucie ludzi - robi pauzę - dlatego się tak denerwujesz
- Kurwa ! - Justin nie wytrzymuje i niechcący zrzuca talerz ze stołu.Wszyscy tkwimy w ciszy i wpatrujemy się w zabrudzoną podłogę. Chłopak wychodzi z pomieszczenia a Ryan rozchyla usta jakby chciał coś powiedzieć, ale od razu je zamyka.
- Nie musiałaś - mówi, drapiąc się z tyłu głowy
- O Jezu...to tylko żarty, nie moja wina, że bierze to na poważnie - odpowiada
- Żarty ? Mogłabyś się trochę ogarnąć, jaki ty dajesz przykład ? - pyta unosząc brew
- To ja daje jakiś przykład ? - odpowiada pytaniem. Ryan spogląda w moją stronę a ja wpatruje się w niego ze znakiem zapytania. Nie jestem w stanie nic powiedzieć.
- Nie jesteśmy normalni - oznajmia parskając śmiechem
- Wiem - odpowiadam krótko z wymuszonym uśmiechem
- Możesz pomyśleć, że jesteśmy z jakiś patologicznych rodzin - nabiera powietrza - Potrzebujemy Cię - mówi po chwili
- Co ? - pytam zdezorientowana
- Nadajesz pewnego rodzaju sens naszej grupie, zupełnie jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi od zawsze...spójrz - wskazuje ręką na stół pełny jedzenia - Nigdy by do tego nie doszło, gdybyśmy Cię nie poznali. Nie wiem czy rozumiesz co chce powiedzieć.
- Rozumiem - przytakuję - To co powiedziałeś było bardzo miłe, ale... - waham się
- Ale ? - pośpiesza mnie
- Ale ja do was nie pasuję...
Nastaje niezręczna cisza. Biorę do ręki biały ręczniczek i wycieram ręce oraz usta.
- Pójdę do niego - wypalam, wstając od stołu. Chłopak patrzy na mnie spode łba i przytakuje mi po chwili.
Widzę otwarte drzwi na taras, więc kieruje się w tę stronę. Justin siedzi na szerokiej sofie z opartymi o stolik nogami i patrzy daleko przed siebie. Nie pewnie siadam koło niego.
- To nie było fair - mruczę pod nosem
Cisza. Nie otrzymuję żadnej odpowiedzi.
- Ona była kiedyś fair ? - pyta prychając
- Nie znam za dobrze waszych relacji, wiem tylko, że się nie lubicie - odpowiadam unosząc wargi
- Jutro sobota - mówi odwracając głowę w moją stronę. Przytakuję.
- Ostatnio nie poświęciliśmy temu dużo czasu - oznajmiam zawiedzionym tonem
- Nie martw się - pociesza mnie - Napisałem ją sam - mówi, bawiąc się palcami
- Na prawdę ?
- Mhm...
- Koniecznie muszę ją zobaczyć...przecież jeszcze mam tekst do nauczenia - mówię weselszym tonem. Justin unosi lekko lewą nogę do góry i wyjmuje z tylnej kieszeni zwiniętą kartę. Biorę ją w dłoń i rozwijam. Mija dziesięć minut, czuję jak po policzku spływa łza.
- T...to jest piękne - mówię ze wzruszeniem
- Weź... - mruczy machając ręką
- No nie " weź ". Na prawdę odwaliłeś kawał dobrej roboty - mówię z zachwytem.
- Może spróbujemy ? - pyta drżącym głosem
- Ugh...jasne - odpowiadam z uśmiechem.

Na początku siedzę cicho i śledzę tekst, gdy Justin zaczyna śpiewać pierwszą zwrotkę. Jednak po trzech zdaniach, gubię się. Zauważam, że nie spoglądam już w tekst lecz na chłopaka, który również nie patrzy w kartkę lecz przed siebie, najwyraźniej zna piosenkę na pamięć. Po chwili odwraca się w moją stronę i patrzy na mnie wyczekująco. Dopiero teraz kapuję się, że powinna być moja kolej.
- Przepraszam - mówię, a moje policzki oblewają się rumieńcem - Może zaczniemy jeszcze raz ?
- W porządku - odpowiada z szerokim uśmiechem - Ale... - zatrzymuje się - Zaczynasz pierwsza swoją kwestię - mówi
- Ugh...no dobra - wzdycham i odszukuję palcem refren
Biorę głęboki wdech i powoli wypuszczam powietrze. Słyszę cichy chichot ze strony chłopaka. Obracam się z powrotem w Jego stronę i widzę jak podpiera głowę o dłoń a jego ciało lekko drga od śmiechu.
- Z czego się śmiejesz ? - pytam przybita
- Tak zabawnie się do tego zabierasz - mówi, wciąż chichocząc
Znowu przychodzi do mnie uczucie beznadziejności. Nie wiem, czy warto jeszcze grać w to wszystko. Nawet, gdybym mu powiedziała, że to ja jestem tą dziewczyną i tak nic by to nie zmieniło. Nasza dotychczasowa relacja by się zepsuła, a nie chcę tego niszczyć. Czuję się okropnie.
- Justin...ja.. - zaczynam nie pewnie - Ja nie zaśpiewam z Tobą jutro - dodaję
Chłopak natychmiast odwraca się twarzą do mnie, a jego uśmiech znika. Nie potrafię wyczytać żadnych emocji z jego miny. Chociaż, to nie pierwsza taka sytuacja.
- Dlaczego ? - pyta, smutnym tonem. Dziwne, spodziewałam się, że będzie zły.
- Po prostu...nie mogę, nie chcę o tym mówić - dodaje
- Ale...tyle pracy, tyle wysiłku - mówi gestykulując - Obiecałaś
- Prze.. - próbuję coś powiedzieć, ale Justin mi przerywa
- Wiesz co ? Na początku miałem Cię za kolejny obiekt do nabijania, ale z czasem... - urywa - Poznałem Cię lepiej, zmieniłem zdanie...a ty - znów robi pauzę - Nie będę kombinować jak koń pod górę, powiem to prosto z mostu. Spierdoliłaś to.
- Nie wiem, dlaczego w ogóle na to poszłam. To była chyba jedna, z najgorszych decyzji jaką podjęłam w swoim marnym życiu - mówię, chodź mija się to z prawdą.
- Świetnie - oznajmia gorzkim głosem i wychodzi
Siadam z powrotem na miękkiej sofie i chowam twarz w dłonie. Przez moje głupie problemy, zaprzepaściłam szansę na bycie kimś w jego oczach. I wiecie co ? Tak. Tak, to prawda. Cholernie mi na nim zależy. Zaraz co ? Chyba dopiero teraz to sobie uświadomiłam. Boże co ja zrobiłam. Boże, dlaczego jestem taka głupia ? Nagle wpadam na genialny pomysł.

***
Sobota. Ten dzień w końcu nadszedł. Powinnam teraz być na tym całym festynie dla dzieciaków i przygotowywać się. Tym czasem siedzę w domu i zastanawiam się nad odpowiednim strojem. To co chcę zrobić jest mega, mega głupie, ale dłużej nie mogę tego w sobie dusić. Decyduję się na klik i zabieram się do wyjścia. W głowie, powtarzam sobie jeszcze tekst piosenki. Idąc, zauważam, że autobus, którym powinnam dojechać właśnie mnie wyprzeda. Biegnę ile sił w nogach, by zdążyć w samą porę na przystanek. Niestety, pech chciał inaczej. To nie jest możliwe...Nie wiem co robić, więc przesuwam się w przód i próbuję złapać przypadkowy samochód. Nagle, ktoś skręca i zatrzymuje mi się przed samymi nogami. Ciemna szyba powoli się odsuwa a ja zauważam Thomasa. 
- Boże Thomas ! Z nieba mi spadłeś ! - mówię zdyszanym głosem
- Hah - prycha - Dokąd Cię podrzucić, widzę, ze bardzo się spieszysz - zauważa
- Żartujesz ? - pytam z kpiną - Już jestem spóźniona ! - krzyczę
- Wsiadaj - zachęca mnie
Wchodzę do pojazdu i podaje mu dokładną nazwę ulicy, na której mam się znaleźć. Po drodze opowiadam mu w dużym skrócie o co chodzi i jaką bezmyślną rzecz wczoraj odwaliłam. Chłopak najwyraźniej nie może uwierzyć w moje słowa. 
- Na prawdę ? - pyta z niedowierzaniem 
- Mhm... - przytakuję 
- Myślę, że pasujecie do siebie. Oboje tacy trochę nie na miejscu - śmieje się, a ja lekko szturcham go w ramię i również zaczynam się śmiać. Dojeżdżamy do wyznaczonego miejsca. Wysiadam z samochodu i ciepło żegnam się z chłopakiem. 
- Nie wiem jak Ci dziękować - mówię z uśmiechem 
- W porządku - odpowiada kiwając głową. 
Dobiegam na główny plac. Rozglądam się do o koła i widzę pełno nie pełnosprawnych dzieci. Na sam widok ściska mnie w sercu i czuję, że zaraz się rozkleję. Podchodzę do małego chłopca i gładzę go po łysej główce. Kobieta w średnim wieku ( zapewne jego matka ) patrzy na mnie z uśmiechem i łzami w oczach. Jest wyraźnie podekscytowana tym całym koncertem. To musi dla niej wiele znaczyć. W tym samym momencie na scenę wychodzi młody chłopak z mikrofonem i dopiero gdy zaczyna mówić orientuję się, że to Justin. 
- Chciałbym serdecznie przywitać wszystkich zgromadzonych - zaczyna - To dla mnie wiele znaczy, ponieważ bardzo bliska mi osoba zmarła na tę samą chorobę, która doskwiera waszym dzieciom - mówi - Chciałbym zadedykować tę piosenkę właśnie jej...Pamiętamy o Tobie Avalanno - kończy, a wszyscy powtarzają półgłosem ostatnie słowa. Najwidoczniej nie pierwszy raz tutaj gości. Dobra pora działać...- powtarzam w myślach. 
Wchodzę od tyłu na scenę, ale zatrzymuje mnie jeden z ochroniarzy. 
- Nie możesz tutaj wejść - mówi
- Mogę. Za chwilę mam występ - oznajmiam 
- Nie ma Cię na liście - odpowiada z tym samym wyrazem twarzy 
Słyszę jak Justin z całą ekipą zaczynają przygotowywać się do występu. Przepycham się między ochroniarzem i wbiegam na środek. Mężczyzna woła za mną, ale jest już za późno. Odwracam się z powrotem do tłumu i widzę parę tysięcy oczu wlepionych w moją osobę. Obracam się do Justina i widzę jego zdezorientowaną minę, mówiącą " Co ty tu robisz ? " Podchodzę do mikrofonu i biorę go w dłoń. Ręce mi się trzęsą z nerwów, ale staram się zachować spokój. Boże, co ja robię... 
- Ugh... - wzdycham nie wiedząc co powiedzieć - Dzisiaj jest wielki dzień dla Was wszystkich... - zaczynam nie pewnie - Ten koncert...ten cały festyn i zbiórka pieniędzy ma dla Was ogromne znaczenie, wiem o tym. Dla mnie też ma znaczenie - mówię patrząc w stronę chłopaka, który przygląda mi się uważnie - Wczoraj powiedziałam coś bardzo głupiego, coś...czego bardzo żałuję - mówię wciąż się w niego wpatrując - Wiem, że...nikogo nie obchodzi moje życie, ale... - urywam - Ale nie dawno poznałam kogoś niesamowitego. Z początku wydawał się strasznym dupkiem - mówię i widzę uśmiech na twarzy Justina gdy wypowiadam te słowa - W sumie dalej nim jest, ale już nie takim strasznym - mówię przez śmiech a przez tłum rozchodzi się milsza atmosfera - Chcę tylko powiedzieć, żebyście nigdy w życiu nie tracili nadziei i wierzyli w to, że szczęście otworzy przed Wami drzwi i to jeszcze nie raz - mówię, kończąc swój monolog. 
Siadam na małym krzesełku na przeciwko chłopaka i zaczynamy swój mały pokaz. Justin wchodzi pierwszy i ani na chwilę nie ściąga ze mnie wzroku. 

Across the ocean, across the sea 
Starting to forget the way you look at me now
Over the mountains, scross the sky 
Need to see your face, I need to looking in your eyes
Through the storm and through the clouds
Bumps in the road babe to sleep at nihgt
Don't you worry, cause everything gonna be alright
Be alright

Z uśmiechem patrzę na to jak z lekkością szarpie za struny drewnianej gitary i z jaką lekkością potrafi śpiewać. Uśmiecha się do mnie szeroko a ja to odwzajemniam. Gra dalej, przykładam mikrofon do ust i zaczynam swoją kwestię spoglądając kontem oka z tłum ludzi kołysząc się w rytm piosenki wraz ze swoimi dziećmi. 

All along in my room 
Waiting for your phone call to come soon
For you, oh, I would walk a thousand miles
To be in your arms holding my heart 
Oh, I, oh I, I love you 
And everything gonna be alright
Be alright 

Razem śpiewamy przed ostatnie wersy. 

Through the long night and the bright lighst 
Don't worry, cause everything's gonna be alright
Be alright

Justin wstaje i podchodzi do mnie. Bierze do ręki moją dłoń i chowa ją w swojej.
Ostatnie słowa, kieruję tylko w moją stronę. 

You know that I care for you 
I'll always be there for you 
I know that you want me to, 
baby we can make it through
Anything, cause everything's gonna be alright
Be alright 

Kończy, a na placu rozbrzmiewa głośny hałas bicia braw. Jest mi na prawdę miło i nie żałuję, że zdecydowałam się jednak zaśpiewać. Już nawet nie ze względu na Justina, lecz na te wszystkie dzieci, które mają o wiele gorzej niż ja. Przestałam narzekać na swoje życie. Zaczęłam je doceniać. I to dzięki dzisiejszemu dniu. 
- Chodź ze mną - mówi i ciągnie mnie za rękę. Nie protestuję. 
Wsiadamy do Jego samochodu i ruszamy przed siebie. Nie mam zielonego pojęcia gdzie mnie zabiera, ale nie mam ochoty o to pytać. Wolę, żeby była to niespodzianka. 
- Przepraszam za wczoraj - mówię - Nie chciałam Cię wystawić, po prostu... - urywam 
- Nic się nie stało - odpowiada - Znaczy stało się, ale jednak postanowiłaś przyjść i schlebia mi to - oznajmia 
Wjeżdżamy na stromą górę. Patrze w dół i widzę sporej wielkości przepaść. Ze strachu łapię się kurczowo siedzenia i odwracam wzrok w drugą stronę. Po chwili zatrzymujemy się na ogromnej, trawiastej łące. 
- O tej godzinie jest tutaj niesamowicie - mówi spoglądając w piękny zachód słońca - Chodź bliżej - zachęca mnie. 
Podchodzę do krawędzi urwiska i dopiero teraz rozpoznaję ten krajobraz. Ocean, łąka, klif, niesamowity horyzont. Właśnie to miejsce sfotografował Justin, gdy zaczynaliśmy przygodę przez internet. Na te wspomnienie aż kręci mi się łza w oku. Czuję, że to ten moment. 
Siadamy przy skraju i oboje tkwimy w głębokiej ciszy. Postanawiam zrobić pierwszy krok. 
- Justin...muszę ci coś powiedzieć - zaczynam niepewnie 
- Hmm... ? - pyta, robiąc z ust wąską linię 
- Opowiadałeś mi kiedyś, że od dłuższego czasu piszesz z pewną dziewczyną...anonimowo - mówię, odważając się spojrzeć mu w oczy. Uśmiecha się szeroko odkrywając swoje idealnie białe zęby a przy tym dostrzegam mały błysk w jego oku. Nagle prycha spuszczając głowę w dół. 
- Już myślałem, że nigdy się nie przyznasz - mówi chichocząc a mi zamiera serce. 
- C...co ? - dukam nie mogąc nabrać powietrza 
Chłopak wygląda na jeszcze bardziej rozbawionego. 
- Skoro uważasz mnie za dupka, to nie mam nic do stracenia, dlatego powiem prostu z mostu - zaczyna - Przestraszyłem się, gdy zacząłem podejrzewać, że to właśnie ty możesz być tą dziewczyną. Wtedy, gdy rozmawialiśmy na tarasie, zadałaś mi pewne pytanie. Pamiętasz ? - pyta 
- Mhm... - przytakuję wciąż nie mogąc uwierzyć w to co słyszę 
- Żeby sprawdzić czy moje podejrzenia są prawdziwe, wpadłem na pomysł żeby kupić ci telefon. Wiedziałem, że na pewno w końcu z niego skorzystasz żeby wejść na chat. Tamtej nocy, gdy byłaś u mnie, zakradłem się by sprawdzić twoje wiadomości. I potwierdziło się - kończy
Zatkało mnie. Nie wiem co mam powiedzieć. Wyszłam na kompletnego debila. Wiedział już od dłuższego czasu a jednak postanowił dalej prowadzić tą całą zabawę. 
- Dlaczego mnie nie zignorowałeś tylko dalej prowadziłeś ze mną tą całą grę ? - pytam po krótkiej chwili 
- Byłem ciekaw, jak dalej potoczą się sprawy - oznajmia - Szczerze ? - pyta - Ucieszyłem się trochę, gdy okazało się, że to ty, pomimo, że na początku byłem bardzo zdziwiony. Myślałem, że to kompletnie ktoś obcy i że faktycznie mieszka tak z dala ode mnie. 
- Przepraszam za te wszystkie kłamstwa, myślałam...
- Wiem co myślałaś - przerywa mi 
- I co teraz ? - pytam bawiąc się skrawkiem trawy 
Justin głęboko patrzy mi w oczy, potem z powrotem na słońce i znowu na mnie. Wygląda na zakłopotanego. 
- Nie wiem - odpowiada krótko 
Przysuwam się do niego bliżej, widzę, że z czystym sumieniem przyjmuje ten gest. Siadam mu między nogami i wtulam się w niego. Justin obejmuje i opiera głowę o moje ramię. 
- Okłamałaś mnie - mówi, uśmiechając się
- Masz za swoje - odpowiadam parskając 
- Domyślałaś się, że wiem ? - pyta 
- Nie... - szepczę 
- A jesteś zadowolona, że to wszystko się wydało ? - ciągnie dalej 
- Tak - oznajmiam krótko. Justin mocniej przyciąga mnie do siebie i tkwimy w tej pozycji niczym jedność. 
- Rosie ? - szepcze mi do ucha 
- Tak ? - odpowiadam odwracając się do niego. 
Justin zbliża się twarzą bliżej mnie. Dzieli nas zaledwie kilka milimetrów. Zamykam oczy i lekko rozchylam usta. Po chwili czuję jak wargi chłopaka stykają się z moimi tworząc jedność. Czuję, jakby tysiąc motylków urządzało w moim brzuchu dyskotekę. Chciałabym by ta chwila, trwała wiecznie. 




OMG !!!
Jestem w ogromnym szoku, że dobiliście aż tylu komentarzy !
Z góry przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, pomimo tego, że
powiedziałam, ze wstawię gdy będzie 15 komentarzy. 
Musicie zrozumieć, ze też mam swoje życie i szkołę. 
I wiecie co ? 
To wszystko przez szkołę. 
Gdybym nie wracała do domu tak późno, to miałabym o wiele więcej czasu na pisanie.
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba.
I to jeszcze nie jest koniec ! ^.^
Nie będę dawała limitu komentarzy. 
Czekam aż mnie zaskoczycie ponownie :3
Dziękuję za waszą cierpliwość i wytrwałość 
i do kolejnego rozdziału :**


21 komentarzy:

  1. Nareszcie Rosie powiedziała Justinowi prawdę, ale nie rozumiem jak i co się stało, głupia ja xd. Jeju oni są tacy słodcy! <3 I do tego ten koncert, oh... rozpływam się :D Zastanawia mnie, czemu Justin sam nie powiedział, że wie.
    Weny kochana, i do nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już na prawdę, mózg mi paruję. Gdybym miała o wiele więcej czasu napisałabym o wiele lepszy rozdział. Staram się jak mogę, ale i tak czasu brak. Grrr....

      Usuń
  2. O boże :) super czekam nn z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezuu!! Zajebisty! Ale proszę dopowiedz na ten komentarz! ale jak będzie 20 komentarzy to daj roździał a nie czekaj aż będzie 30 komentarzy ok?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mówiłam. Dodam, gdy będzie gotowy, dopracowany a nie jakieś za przeproszeniem ścierwo. W weekend będę miała więcej czasu to postaram się coś napisać i wstawić.

      Usuń
  4. OMG ! Takie romantyczne �� kocham po prostu kocham! !

    OdpowiedzUsuń
  5. Taak w końcu się pocałowali ^^ jak słodko^^ Nie przejmuj się,będziemy na rozdziały czekać tyle ile trzeba ;) Ty też masz swoje życie i my to rozumiemy :) Rozdział cudo<3 Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  6. W końcu! *___* jejku rozdział cudowny, czekam na next i weny! xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaa cudowny!!! Sram ze szczęścia :D Pocalowali się i asa wydało się :D I dodaj szybko następny! NIESAMOWITY! /nixababy

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG !! Jak ja się cieszę , że on jest powiedział , że wie , że to ona nie mogę się przestać uśmiechać !! Mam nadzieję , że Justin nie skrzywdzi Rose !! A ten pocałunek kurwa brak słów !! Po prostu zaskoczenie na maksa !! Czekam na następny oby szybko ❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepszeee !!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. O Boże :O Kto by pomyślał że Justin wie , już się bałam że jak się dowie to nie będzie chciał ją znać a tu taka miła niespodzianka. Kocham ! Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział taki słodki, że aż mną telepie! Kocham tą dwójkę i cieszę się z takiego obrotu sprawy. Czekam na kolejny i życzę weny :*
    http://chaos-theory-jbff.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń
  12. Boskie! Czekam na następne !!

    OdpowiedzUsuń
  13. "Myślę, że pasujecie do siebie. Oboje tacy trochę nie na miejscu" wyje z tego fragmentu


    Ja wiedziałam że on wie

    Jak chciał zeby z nim poszła to już bylam na 100% pewna


    W ogóle to on taki kreatywny


    Oni są tacy aww djdg fjfk


    Ten pocałunek nareszcie *-*

    OdpowiedzUsuń
  14. W końcu się pocałowali! Oni są cholernie słodcy jak są razem no i Justin całkiem inaczej się zachowuje! Niech tylko nie zrani Rose, bo mu nogi z dupy powyrywam Xd

    OdpowiedzUsuń