poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 1

- Mamo, głowa mnie boli
- Oo nie Rosie, nie próbuj mnie nawet oszukiwać idziesz do szkoły i koniec.
- Alee...
- Nie ma żadnego " ale " odpuściłam ci rozpoczęcie roku, ale dzisiaj idziesz.
Grrr..!! Tak bardzo nie chcę iść do nowej szkoły. Namawiałam mamę, ale ona się nie zgodziła.
Bardzo zależało jej na tym abym zdobyła wykształcenie, poszła na studia i znalazła dobrą pracę, żebym w przyszłości nie musiała żyć w takiej nędzy jak my teraz. Wydaję mi się, że ona za bardzo dramatyzuje. Fakt. Nie mam markowych ciuchów, złotego IPhona, zajebistego pokoju wypełnionego 
masą drogich gadżetów, ale jakoś szczególnie mi na tym nie zależy. Tyle lat dawałam sobie radę bez tych pierdół wiec i teraz sobie poradzę. Nie chcę iść do nowego liceum. Obawiam się, że nie znajdę tam żadnych koleżanek. W poprzedniej szkole za bardzo mnie nie lubili bo byłam biedna. Chociaż parę osób zakolegowało się ze mną, to uważali mnie za dziwaczkę bo nie lubiłam palić, pić, chodzić na imprezy itp. Zamiast tego wolałam usiąść w oknie z kubkiem gorącej czekolady i podziwiać zachód słońca. Owszem, od czasu do czasu, kiedy ktoś zapraszał mnie na swoją imprezę ( a to była rzadkość ) lubiłam wypić jedno, góra dwa piwa, ale nic poza tym. Z drugiej strony obawiam się, że będą rzucane w moją stronę płaskie komentarze typu " fajna z ciebie dupa ". Brrr... jak ja nienawidzę tego określenia. Nigdy nie uważałam się za ładną dziewczynę, po mimo, że wiele razy to słyszałam. 
Tak, jestem szczupła, mam gęste włosy i pełne usta. Tylko to mi się we mnie podoba. " Jezuu.. słabo mi, muszę usiąść " - myślę. Tak strasznie się denerwuję. 
- Rosie ! Zaraz musisz wychodzić, bo inaczej się spóźnisz ! - pośpiesza mnie mama. 
- Już schodzę, poczekaj chwilę.. 
No, Rosie, ostatnie poprawki i idziesz się zmierzyć z rzeczywistością. Tymi  ' poprawkami ' było zrobienie sobie lekkiego makijażu składającego się z tuszu do rzęs, cienia do powiek, i delikatnego, arbuzowego błyszczyka do ust. Mmm... Chyba pierwszy raz w życiu jestem zadowolona ze swojego wyglądu.  
- Pa mamo ! - krzyczę stojąc już w progu 
- Pa kochanie ! - odpowiada, po czym wychodzę z domu.
Do szkoły na piechotę mam jakieś 30 minut. Nawet się cieszę, taki mały spacer pozwala uspokoić nerwy i pomyśleć. Ani się obejrzałam a jestem na miejscu. Budynek spełnił moje najśmielsze oczekiwania. Idealnie wykoszony trawnik, parking dla uczniów, i pełno zadufanych w sobie dzieciaków. " Nie pasuję tutaj " - myślę. Biorę głęboki wdech i ruszam na przód. Nie chcąc przykuwać jakiejkolwiek uwagi innych uczniów, spuszczam głowę i kieruję się do wejścia. Kiedy tak idę wpatrując się w ziemię, nie zauważam grupki chłopaków stojących przy wejściu i natychmiast zderzam się z jednym z nich. 
- Ey.. kurwa, patrz jak leziesz kurduplu !
Podnoszę lekko wzrok i widzę wysokiego szatyna, o miodowo-karmelowych oczach i idealnych rysach twarzy. Na odkrytych ramionach miał mnóstwo rysunków. " Tatuaże " - myślę. Sama mam jeden na lewej łopatce. Przedstawia klucz ptaków. Dlaczego go wybrałam ? Bo kojarzy mi się z wolnością, ucieczką przed światem.  Czuję się dziwnie... chwila.. jak to się nazywa ? Motyle w brzuchu ? Tak, chyba tak. To dziwne, bo nigdy tego nie odczuwałam. Nagle orientuję się, że trójka chłopaków, w tym ten ociekający seksem koleś na którego wpadłam wpatrują się we mnie, z wyraźnym rozbawieniem.
- Ugh.. powiesz coś czy dalej będziesz tak stać i się gapić na mnie ? Hmm ?
Czuję jak policzki zaczynają mnie lekko piec. Od razu zalałam się rumieńcem. Nie wiem co powiedzieć, jestem zażenowana, więc rzucam tylko suchym :
- Sorry
I odchodzę. " Sala 57 " - powtarzam w głowie. To pokój w którym mam dostać wszystkie podręczniki i zeszyty do przyszłej nauki. Błądzę między korytarzami, gdzie może być ta pieprzona sala ?! Skręcam koło pokoju nauczycielskiego, dostrzegam w końcu tabliczkę z napisem " 57 " Nareszcie ! 
- Dzień Dobry, jestem Rosie Henderson i miałam się tutaj zgłosić po odbiór książek. - oznajmiam z uśmiechem. Wymuszonym uśmiechem. 
 - Witaj dziecko, jak miło Cię poznać. Nazywam się Kate Hamilton. Proszę, tu są wszystkie podręczniki. Patrzyłam na twoje wcześniejsze świadectwa i jestem mile zaskoczona ! Musisz być na prawdę zdolna.
Taaa... miałam dosyć tej przytłaczającej nudy, więc zaczęłam się uczyć. Nie miałam zbytnio warunków do nauki, ale w szkole potrafiłam uważnie słuchać.
- Dziękuję bardzo - ponownie się do niej uśmiecham
- Mogłaby mi pani powiedzieć gdzie odbywa się teraz lekcja angielskiego ? - pytam
- Sala 46 - kiwa głową 
- Dziękuję, do widzenia - mówię i opuszczam pokój.
" Sala 46 " - powtarzam w nerwach. Patrzę na zegarek i się przerażam. Jestem spóźniona już 15 minut ! Nie wytrzymam.
- Kurwa ! - wrzeszczę 
W tej samej chwili, jakaś dziewczyna odwraca się w moją stronę. Spogląda na mnie wzrokiem jakby patrzyła na wariatkę. A może tak jest ? Biegam po korytarzach jak opętana, co najmniej jakby gonił mnie seryjny morderca. Cała jestem zgrzana, pewnie wyglądam jak po maratonie.
Jest ! Widzę ją ! Sala 46. Stoję przed drzwiami klasy. Wejść ? Boję się. Boję się tych wszystkich par oczu, które będą spoglądać w moją stronę. " Spokojnie, Rose, wdech i wydech " - próbuję się uspokoić. Dobra, wchodzę. Łapię za klamkę i otwieram drzwi. 
- Emm... dzień dobry. - oznajmiam sucho
Tak jak myślałam, każdy się na mnie patrzy. Co ja mam zrobić ?! Najchętniej uciekłabym stąd i zaoszczędziła sobie dalszego wstydu. 
- Dla kogo dobry, dla tego dobry. Co to ma być za spóźnienie ? - ta baba wygląda na jakieś 60 lat
czy mi sie wydaje ? 
- Przepraszam, szukałam sali.
- W ogóle jak ty wyglądasz dziewczyno ? Nie powinnaś być teraz w jakimś ośrodku dla ubogich ? - Zaraz, zaraz.. chwila. Jakim prawem ta starucha ma czelność się tak do mnie odzywać ?
Ooo niee...nie ma tak łatwo. 
- A ty nie powinnaś być na emeryturze stara jędzo ? - odgryzam się
Ku mojemu zdziwieniu po klasie rozlegają się brawa, śmiechy i pogwizdy. Wszystko na raz. Co się dzieje ? Przyznam, zrobiło mi sie bardzo miło, ale wiem, że będą z tego problemy.
- Siadaj pyskata dziewucho ! - wrzeszczy
" A może jednak nie ? " - myślę. Rozglądam się po klasie. Są dwa wolne miejsca. Jedno koło jakiegoś kujona w pierwszej ławce oraz drugie, obok ciemnowłosej dziewczyny w ostatnim rzędzie. Rzecz jasna wybieram ją. 
- Ale jej pocisnęłaś, jestem w szoku. Zazwyczaj to ja jestem tą wredną suką - oznajmia dziewczyna
- Hah.. ja nie jestem suką - odpowiadam z pogardą
- Mniejsza z tym, jestem Emily Foster. A ty ?
- Rosie, miło poznać. 
W między czasie, kiedy Emily pisze smsy a ta stara jędza gada coś na temat gramatyki, wykorzystuję chwilę i ponownie zaczynam rozglądać się po klasie. Odwracając głowę w bok, zauważam go. Tak, to ten sam chłopak z którym się zderzyłam dzisiaj rano. 
- Ey, Emi, co to za koleś ? - wskazuję na szatyna pod oknem
- To jest Justin. Justin Bieber. Najpopularniejszy i jeden z najbogatszych dzieciaków w szkole. Zapamiętaj to nazwisko, bo jeszcze wiele razy je usłyszysz. 
- Ma dziewczynę ? - wyrywam  
- Pff... co ? hahaha... nie ma, a co ? Podoba ci się ? - pyta z lekkim rozbawieniem
- Nie no coś ty... ja... tak, tylko pytam. - odpowiadam speszona.

Odwracając po raz kolejny głowę w jego stronę, moje oczy spotykają się z jego tęczówkami. Wpatruje się we mnie około 5 minut, po czym odwraca wzrok z rozbawieniem. Zaskoczyło mnie to.  Nareszcie zadzwonił dzwonek na przerwę. Tak długo na nią czekałam. Hah.. ale nie mam sie z czego cieszyć. Teraz lekcja wf. Ugh.... Niechętnie kieruję się w stronę sali gimnastycznej. 

●●●

Prędko pobiegam do szatni, zdejmuję z siebie strój i natychmiast wskakuję pod prysznic. Mmm...ciepła woda powoli spływała po moim ciele. Wychylam jedną rękę by dosięgnąć ręcznik, owijam się w bawełniany materiał i wychodzę spod prysznica. " Ey gdzie są moje ubrania ? " - zaczynam panikować w myślach. Rozglądam się dookoła, ale nie wiszą na żadnym wieszaku. 
- Szukasz tego ? - słyszę męski głos.
Prędko odwracam głowę. Nie mogę w to uwierzyć. W progu szatni stoi Justin trzymając w ręku moje rzeczy. 
- Oddaj mi je ! - warczę 
- Spokojnie skarbie, dostaniesz je. - wygląda na rozbawionego. Bawi go to ? 
- A jest taka możliwość żebym dostała je w tym momencie ? Czy będziesz tak kurwa stał i sie patrzył ? - Od razu tego pożałowałam
- Grzeczniej suko ! Nie będzie mi jakaś sierota mówiła co mam robić ! - Ewidentnie widać, że jest wściekły. 
- Oddam ci je, pod warunkiem, że ubierzesz się teraz, mała. 
- Pieprzony dupek. 
- Dupek, tak ?
W tym momencie Justin  na moich oczach targa ubranie. 
- Do zobaczenia jutro, skarbie. - rzuca i wychodzi z szatni. 
Zrozpaczona siadam na podłodze i nie wiem co robić. Czy on na prawdę myślał, że ja się przy nim ubiorę ? Sorry, ale nie należę do tych wszystkich pustych lalek, co lubią pokazywać dupę. Jak on mógł być zdolny do czegoś takiego ? Może bym tak nie przeżywała, gdybym miała szafę ubrań a nie pięć na krzyż. Mija dobre 40 minut, zdążyłam już cała wyschnąć, ale łzy lecą dalej. Wtedy do pomieszczenia wbiega Emily.
- Jezu, dziewczyno ! Co ci się stało ?! - krzyczy, szeroko otwierając oczy
- Justin był tutaj i podarł moje ubranie ! - mówię przez łzy. 
- Dobrze już, masz, ubierz mój strój na wf. Zawiozę Cię do domu.
- Dziękuję, ale do domu wrócę sama.
- Oh.. nie ma się czego wstydzić, nie każdy ma szczęście w życiu. 
Ojej, Emi ale to było kurwa miłe. 
Zakładam krótkie spodenki, i biały podkoszulek dziewczyny, i obie udajemy się do jej samochodu. 
- Gdzie mam jechać ? - pyta. 
- Southwark. - odpowiadam szorstko
Po ok. 10 minut jestem już w domu. Dziękuje Emily za pomoc i wchodzę do kamienicy. Nie mam siły nawet przywitać się z mamą. Czym prędzej biegnę do swojego pokoju i rzucam sie na łóżko. Jestem taka bezsilna, i taka zażenowana dzisiejszą sytuacją. To zdecydowanie zalicza się do jednych z najgorszych dni w moim nędznym, smutnym życiu. 
" Do zobaczenia jutro, skarbie " - te słowa wciąż siedzą w mojej głowie. Nie chce tam jutro wracać. Nie do niego, nie do tej szkoły. Myślę, że jakbym zniknęła z powierzchni ziemi to nikt by nie zauważył. Pierwszy dzień, a ja już staję się ofiarom jakiegoś nadzianego dupka. Chcę przestać już o tym wszystkim myśleć. 
Nie mam pojęcia kiedy, zasypiam. 



Hey, hey, hey.. ^^
Tak prezentuję się rozdział pierwszy !
Mam nadzieję, że Wam się spodoba ( dopiero zaczynam )
Komentarze oczywiście, mile widziane :) 


14 komentarzy:

  1. Jezu świetne *_* już kocham to opowiadanie , jestem taka ciekawa jak się rozwinie sytuacja , Rose na pewno nie bedzie łatwo w szkole :( prosze dodaj szybko odcinek Pozdrawiam i zyczę Ci dużo weny, chęci do pisania i dużo dużo pomysłów :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Aż sie chce pisać, jak czyta się takie miłe komy ^^
      Również pozdrawiam

      Usuń
  2. Rewelacja czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham cię :* dopiero pierwszy rozdział a ja już jestem zakochana w tym opowiadaniu czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mnie ciekawiło, jak Rosie pozna Justina. Cóż... Fajnie było w tej szatni, dopóki nie potargał jej ciuchów. Ale w sumie równie dobrze mogła ubrać strój od wf, ale swój, niekoniecznie tej koleżanki... Nevermind, za dużo analizuję. :)
    Bardzo dobry rozdział i już nie mogę się doczekać kolejnych... Kurcze, ale mnie ciekawość zżera jak to będzie z tym Justinem i Rosie...
    xx, C. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha i jeszcze jedno! Wiem, że to trudne, bo sama się w tym gubię, ale staraj się pisać w jednym czasie, czyli jak piszesz "poszłam, zobaczyłam, zjadłam" etc. to pisz wszędzie w czasie przeszłym, a jak piszesz "idę, myślę, widzę, jem" to w czasie teraźniejszym i nie łącz ich obu. Nie robię tego chamsko, tylko po prostu, sama też taką radę dostałam na blogu. Mam nadzieję, że nie pogniewasz się za to ani nic. Buziaki :*

      Usuń
    2. Jeżeli chodzi o tą akcje w szatni, to miałam na myśli, że zabrał jej wszystkie ubrania w celu upokorzenia w tym strój od wf. A jeśli chodzi o te czasy to się zgadzam. Potem się dopiero zorientowałam, czytając, że coś jest nie tak. Postaram się bardziej uważać. Dziękuję za radę :3 i pozdrawiam ^^

      Usuń
  5. Cudowny,najlepszy! Czekam z niecierpliwością na następny:*<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejuu *-* Świetny, czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze wciągnęłaś mnie samą fabułą, kurde to opowiadanie jest wręcz zajebiste! Z niecierpliwością czekam na 2. rozdział ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie zaczyna się bardzo ciekawie ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie znalazłam tego bloga i już się biorę za czytanie ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Co za dupek z tego Justina! Ale widać, że Rose nie da sobie w kaszę dmuchać i bardzo dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń