środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 6

Hah... czyż to nie jest piękne ? - myślę stąpając schodek po schodku w dół. W końcu wyszłam ze szpitala ! Jestem taka szczęśliwa, że nie muszę brać już tych wszystkich świństw i czuję się znacznie lepiej. Koniecznie muszę spotkać się z Emily. Tyle razy zapraszała mnie na wspólny wypad na miasto, ale nigdy nie miałam na to czasu, a potem jeszcze ten wypadek. No, ale cóż, czas najwyższy. Biorę od mamy telefon i naciskam pojedynczo miękkie klawisze. Przykładam komórkę do ucha i słyszę charakterystyczny dźwięk połączenia a w tle rozbrzmiewa piosenka Ellie Goulding. 
- Tak słucham ? - słyszę dziewczęcy głos po drugiej stronie
- Hej, to ja Rosie. Właśnie wyszłam ze szpitala, może chciałabyś się spotkać ? - proponuję jej 
- Oh to wspaniale ! Widzimy się w Pulii za 10 minut. - odpowiada i rozłącza się

●●●  

Nie mam pojęcia dlaczego,ale od samego rana jestem bardzo wesoła. Wydaje mi się, że jest to spowodowane tym, że od dłuższego czasu w ogóle nie wychodziłam na świeże powietrze. Idąc w wyznaczone miejsce prawie podskakuję. Mijam ludzi, którzy jak na mnie spoglądają sami również się uśmiechają. Robi mi się na sercu jeszcze cieplej. Popycham szklane drzwi i wchodzę do środka kawiarni. Pod oknem widzę już czekającą na mnie dziewczynę. 
- Cześć Emi - witam ją z największym uśmiechem na jaki mnie stać. 
- Witaj, powiedz, skąd ta radość u Ciebie ? - pyta, odwzajemniając tym samym radosnym uśmiechem
- Ahh.. no wiesz, w końcu nie muszę już leżeć w tym okropnym szpitalu, brać lekarstwa, za to mogę znowu cieszyć się tym pięknym miastem i pogodą
- Jeszcze nie całe 3 tygodnie temu mówiłaś zupełnie co innego - przypomina mi 
Nagle przed oczami widzę niespodziewaną wizytę Justina w szpitalu i naszą rozmowę. Nie jestem pewna czy powinnam spytać się Emi, czy to prawda. Albo skłamie, ale obrazi się na mnie, że wypytuję o jej przeszłość. Przygryzam wargę. 
- Co jest ? - unosi pytająco brwi i spogląda na mnie
- Chciałabym Cię o coś spytać - wolę znać prawdę, chociaż nie wiem jaka bodła i gorzka by nie była, to wolę taką niż żyć w kłamstwie. Opowiadam więc, całą rozmowę z chłopakiem. Kiedy kończę, głęboko patrzę jej w oczy i czekam na odpowiedź. 
- Tak, on miał rację. Ale ja na prawdę nie chciałam tego zrobić. Owszem, byłam samolubna, martwiłam się wtedy tylko o własną dupę, ale gdybym mogła cofnąć czas, nie postąpiłabym tak.  
- Przynajmniej zrozumiałam, dlaczego jest dla mnie taki wredny. Wykorzystuje mnie, by zemścić się na Tobie - mówię z opuszczoną głową. 
- Tak strasznie, strasznie mi przykro. Na prawdę Cię polubiłam, jesteś zupełnie inna niż reszta dziewczyn. Na każdy temat mogę z Tobą porozmawiać. Justin to widzi i wykorzystuje, bo wie, że boli mnie najbardziej. Wie, że jesteś pierwszą osobą, którą szczerze polubiłam. - mówi z łzami w oczach. Widzę, że jest jej przykro, że także cierpi. 
- W porządku, zapomnijmy o tym - rzucam bez emocji
- A co z Tobą ? -pyta  
- Poradzę sobie 

●●●

Czuję jak ktoś, dosyć mocno szarpie mnie za ramię. Przewracam się na drugi bok z nadzieją, że pozwoli mi spać dalej. Kiedy jednak szarpanie nie ustępuje, czuję nagły przypływ chłodu. Momentalnie się podnoszę a moja kołdra leży na podłodze. Mama krzyczy na mnie, że jeśli nie wstanę w tej chwili to spóźnię się do szkoły. Już chyba wolałabym leżeć w szpitalu niż tam iść. Chociaż.... Ociężale się podnoszę i udaje do łazienki. Plus w szpitalu był taki, że tam była ciepła woda. Biorę szybki prysznic i wracam do pokoju. Otwieram szafę i decyduję się na biały prześwitujący sweterek z długim rękawem, pod to biała bokserka, obcisłe rurki i białe trampki. Włosy wiąże w wysokiego kucyka, ale zajmuje mi to dobre 20 minut. Tych włosów się nawet nie da podnieść. Przy lustrze robię delikatny makijaż i schodzę na dół. Podnoszę plecak z podłogi i wychodzę z mieszkania. Spoglądam na cyferblat znajdujący się na wielkiej wieży zegarowej. W sumie mam jeszcze sporo czasu, nie wiem po co ten cały chaos z rana. 

●●●

Idąc przez szkołę, co krok słyszę szepty na swój temat. Plotki szybko się rozchodzą... - myślę. Już chyba każdy wie, że fejm szkoły załatwił w bardzo szybkim czasie bezbronną, nic nie znaczącą dla świata dziewczynę. Pewnie połowa z tych nadzianych dzieciaków była przekonana, ze już zdechłam. Nie ma tak łatwo... Przemierzając kolejne korytarze moją uwagę przykuwa plakat wiszący na ścianie koło szafek dla uczniów. Zatrzymuję się by przeczytać treść. 

Bitwa na głosy ! 
Jeżeli masz talent i potrafisz śpiewać
zmierz się w pojedynku wokalnym
i zgarnij nagrodę ! 
Wszyscy chętni zapisują się
na listę poniżej. 

Bitwa na głosy ? Serio ? Kto wymyślił w ogóle takie gówno. Obok mnie przechodzi jakaś dziewczyna, bez namysłu łapię ją za łokieć i przyciągam do siebie. 
- Wiesz może coś na ten temat ? - pytam wskazując palcem na kartkę
- Ahh tak, oczywiście. Jest to taki konkurs organizowany co roku przez uczniów. Każdego roku jest wybierana inna konkurencja np. taniec, rysowanie, w tym roku jest to śpiew. - wyjaśnia 
- I jak to działa ? - pytam dalej 
- Jeżeli chcesz wziąć udział musisz wpisać się na listę. O tutaj. - pokazuje palcem żółtą kartę poniżej. 
- Dwie osoby między sobą śpiewają różne piosenki, ta która bardziej spodoba się uczniom wygrywa. 
- Skąd wiadomo, która się bardziej podoba ? - dopytuję 
- Różnie to bywa. Czasami jest tak, że głośniejsze brawa świadczą o wygranej, lub wypisują imię ucznia, potem podliczają głosy. Oczywiście piosenki muszą być twojego autorstwa. 
- To bez sensu. To wisi dopiero od dzisiaj, jak ktoś ma wymyślić w 3 godziny jakikolwiek zgrabny tekst ? - unoszę pytająco brwi i patrzę z niedowierzaniem na dziewczynę. 
- No wiesz, to wisi tu od tygodnia, tylko Ciebie nie było. - odpowiada i wykrzywia usta na znak grymasu. 
Zrobiło mi się głupio, dlatego bez słowa odeszłam od ściany. Zaraz rozpoczną się lekcje, więc idę do szkolnej toalety załatwić swoje potrzeby. Wychodząc, ostatni raz spoglądam na kartę chętnych. 

- Liam Dashner
- Lily Jeffey 
- Jennifer Shanon 
- Justin Bieber 
- Rayan Smith 
- Katie Johnson
- Lucy Stanley 

Czwarte nazwisko na liście mnie zaskoczyło. Chyba zdecyduję się przyjść na tę wielką " bitwę " Jak na razie decyduję się pójść na lekcje.
Ich koniec był bardzo długo przeze mnie wyczekiwany. Ostatnie dwie godziny nauki są odwołane z uwagi na konkurs, który odbywa się na placu szkolnym. Korytarze i hol zdążyły już opustoszyć, każdy pobiegł na podwórko. Nie przejmując się czy zdążę czy nie idę powoli, spacerkiem. Przecież i tak nie biorę udziału, a osoby, które występują na początku mnie nie interesują. Przepycham się przez tłum ludzi by zobaczyć cokolwiek co się obecnie dzieje. Sterczę koło laski, której źrenice się tak rozszerzyły, że nie jestem w stanie dostrzec białego koloru na około tęczówki. Podskakuje i macha rękami na wszystkie strony. Z czego ona się tak cieszy ? Nagle słyszę, jak głośno wykrzykuje imię " Justin ". Prędko odwracam wzrok od dziewczyny i patrzę w środek koła zrobionego przez resztę uczniów. W średnicy koła stoi Justin z mikrofonem a na przeciwko Niego, jeśli dobrze sobie przypominam, jego najlepszy przyjaciel Ryan. Przyznam, że ma całkiem fajny głos. Ostatecznie, rozgrywka się kończy i zwycięzcą został okrzyknięty Justin. Czas na kolejny pojedynek. Tak jak było napisane w regulaminie, który w sumie ominęłam, ale zdążyłam przeczytać dwie linijki, wygrany wybiera sobie z kim chce walczyć. Justin bierze do ręki kartkę z listą chętnych, a po chwili słyszę swoje imię. 
- Rosie Henderson proszona na środek ! - krzyczy przez mikrofon główny organizator. 
To jest chyba jakiś chory żart. Przecież ja się kurwa nie zgłaszałam ! Stoję jak widły w sianie i nie wiem co mam robić. Każdy patrzy się na mnie wyczekująco, a gdy spoglądam kątem oka na Justina, on tylko się uśmiecha. Na pewno on dopisał mnie do listy. 
- No rusz się ! - wrzeszczy ktoś za moimi plecami. Nie pewnie wychodzę na środek i staję jak słup soli. Prowadzący podaje mi mikrofon a ja przykładam go do ust.
- To jakaś pomyłka, nie zgłaszałam się - próbuję wyjaśnić nieporozumienie. 
- To jakim cudem jesteś na liście ? Twój duch Cię zgłosił ? - nabija się ze mnie chłopak. 
- Ja..Ja nie wiem - jąkam się. 
- Muzyka ! - krzyczy chłopak i w tym momencie rozbrzmiewa głośna melodia. 
Justin okrąża mnie dookoła, uczniowie zaczynają klaskać, po czym uruchamiają się struny głosowe chłopaka. Oczy rozszerzają mi się jeszcze bardziej gdy słyszę jego idealny, czysty głos. 


If I was your boyfriend, I'd never let you go 
I can take places you ain't never been before 
Baby take a chanse or you'll never ever know
I got money in my hands that I'd really like to blow
Swag, swag, swag on you
Chillin by the fire while eatin' fondue
I know bout me but I know bout you 
So say hello to falsetto in three, two, swag 

I'd like to by everything you want
Hey girl, let me talk to you 

If I was your boyfriend, never let you go
Keep you on my arm girl, you'd never by alone 
(...) 

Wiem, że tekst piosenki na pewno nie jest o mnie, ale jest kierowany w moją stronę, więc zrobiło mi się trochę miło. Niestety jemu kończy się czas, a ja dalej nie wiem co mam robić. Melodia się kończy, a zaczyna następna. Dasz sobie radę.. dasz radę, pokaż, że jesteś w tym lepsza... Decyduję się na to, by tekst piosenki był podobny do treści piosenki Justina. Przykładam urządzenie do warg i zaczynam śpiewać.  

Tell me something I need to know
Then take my breath and never let it go 
If you just let me invade your space 
I'll take the pleasure, take it with the pain 

And if in the moment I bite my lip 
Baby, in the moment you'll know this is
Something bigger than us and beyond bliss
Give me a reason to believe it 

Cause if you want to keep me
you gotta, gotta, gotta, gotta got to love me harder
And if you really need me
you gotta, gotta, gotta, gotta, got to love me harder
(...)

Nawet nie wiem kiedy, muzyka przestała grać a ja lecę z mini solówką. Przez dłuższą chwilę zapadła cisza. Każdy gapi się na mnie z niedowierzaniem. Patrzę na Justina i on także nie może uwierzyć w to co się stało. Nagle wszyscy zaczynają skakać, bić bravo i wykrzykiwać moje imię. Paru chłopaków podbiega do mnie i bierze mnie na ręce, wysoko podrzucając do góry. Spoglądam w dół i widzę, że Justin szeroko się uśmiecha i również zaczyna klaskać w dłonie trzymając w jednej z rąk mikrofon. Kiedy w końcu jestem odstawiona na ziemię, wbiegam do szkoły by odszukać Emily i koniecznie powiedzieć jej co się właśnie wydarzyło. Niestety nigdzie nie mogę jej znaleźć a gdy odwracam się widzę Jego. 
- O tutaj jesteś, wszędzie Cię szukam - mówi chłopak i podchodzi bliżej mnie
Szukał mnie ? To niemożliwe... 
- Co chcesz ? - krzyżuję ręce na piersi i patrzę mu w oczy 
- Ugh.. czemu zaraz tak ostro ? Chciałem ci tylko osobiście pogratulować świetnego występu - mówi rozkładając ręce
- Pff.. - parskam i odwracam wzrok 
- I co ? Mam ci jeszcze podziękować za to co zrobiłeś ? - pytam unosząc lewą brew 
- No, było by miło - odpowiada, a ja szturcham go w ramię, bo widzę jego rozbawienie 
- Niestety, ten moment nigdy nie nadejdzie - mówię i oddalam się od niego
- Szkoda, bo chciałem ci coś zaproponować, ale widzę, że nie jesteś chętna - podnosi głos, bym lepiej go słyszała
- I tak raczej bym się nie zgodziła na Twoje chore propozycje - krzyczę z drugiego końca korytarza a w moim głosie pobrzmiewa nuta rozbawienia. Po moich słowach w tle także słyszę, jak i on się śmieje. Każda laska oddałaby wszystko by słyszeć ten śmiech każdego dnia, a to ja okazałam się być tą szczęściarą, zbytnio się nie starając. Czuję niesamowite ciepło na sercu. Dzięki temu występowi zyskałam nagły przypływ pewności siebie. To wspaniałe uczucie. Zostałam zauważona i pochwalona przez prawie wszystkich ludzi ze szkoły. Uśmiecham się, bo plan Pana Biebera miał odwrotne działanie od zamierzonego. Analizując to wszystko co się stało, to nie jestem aż tak wściekła. W sumie, to mogłabym mu za to podziękować, bo zapunktowałam u wielu osób, ale nie dam mu tej satysfakcji. Niestety, wszytko co dobre kiedyś się kończy. W moim przypadku, szczęście trwa tylko kilka niewinnych chwil.






No to mamy kolejny rozdział =)
W sprawie komentarzy, prosiłabym o podpisywanie się
( Kieruję to do osób anonimowych )
Żeby nie było tak, że jedna osoba robi spam.
Bo to nie jest wcale fajne, tylko wkurzające. 
Osobiście jestem za założeniem konta Google.

Powyżej 10 komentarzy i wrzucam kolejny =)






17 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ❤��

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże kocham cię ❤ jak szybko rodził o jejku dbasz o nas ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super pomysł na opowiadnie. Czekam na kolejny rozdział :D ~ Ami ( podpisuje się )

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem powinnaś napisać książke i ją wydać. Nie przepadam za Bieberem ale tutaj jest po prostu ekstra!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Każdy rozdział coraz bardziej wciągający<3 Rozdział cudo<3

    OdpowiedzUsuń
  8. No to rosie utarła choć trochę nosa Justinowi :D
    Extra rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. No, no zaczyna się dziać! ;D

    OdpowiedzUsuń